Ogrodowe przedszkole

Jesień wciska się z impetem przez wszystkie możliwe szpary i dziury, zajmuje wolne miejsca w ogrodzie, sypie listkami po trawniku, hula w kominie, zasiada na rabatach niczym kura moszcząca się w gnieździe… pogoda nas niestety nie rozpieszcza, nadal raczy deszczem, wiatrem, temperaturami dalekimi od tych ze złotej, polskiej jesieni.

Ale taka kolej rzeczy, nie ma co płakać, włosów w głowy rwać. Ogrodnicy wiedzą doskonale, że to bardzo intensywny dla nich czas – starczy spojrzeć we wrześniowy planner ogrodowy który dla Was przygotowałam na ten miesiąc. Jeszcze więcej roboty mają właściciele firm pielęgnujących ogrody, bo maja ich często po kilkadziesiąt do obskoczenia, do tego zieleń miejska, parkowa , pierwsze szlify pod przyszłoroczne projekty… jest tego trochę. A drzewa jeszcze nie rozkręciły się ze zrzutem listowia…:)
A propo projektów, przyszłego roku i jesiennych porządkach na rabatach – czy Wy też macie u siebie ogrodowe przedszkole na rabatach? Młode roślinki które Wam wykiełkowały ni stąd ni zowąd? Małe tujki, lawendy, niezapominajki, naparstnice, dąbki, brzózki, sosenki? A może inne cuda znajdujecie? Może został Wam nadmiar sadzonek bylin które dzieliliście w sierpniu? A może nadwyżka roślin dwuletnich które sialiście do multipalet w czerwcu i nie macie już miejsca, żeby je wysadzić?
Ja mam ich całą masę. I tych samosiewów i tych nadwyżek. Rosną sobie u mnie na przysłowiowego waleta, a ja nie mam serca ich przekompostować. Zwłaszcza siewek drzew czy krzewów – to byłaby zbrodnia, przynajmniej dla mnie:)
Młody dąbek, sosna i modrzew całkiem już wyrośnięty 🙂

Co więc można zrobić z takimi sierotami wyrosłymi na rabatach?
1. Zapytać najbliższych sąsiadów czy nie przygarną. 
Taka wymiana międzysąsiedzka sprawdza się co prawda bardziej przy kwiatach niż przy młodych drzewach, ale pytać warto.
2. Dać ogłoszenie na facebooku
wykopać, wsadzić w doniczki, zrobić zdjęcie, rzucić w sieć. Trzeba będzie na priv podać adres co prawda, ale zawsze można spotkać przy takiej otwartości fajnych ludzi i rozpocząć nową, ogrodniczą znajomość… no bo kto niefajny wsiądzie w auto i podjedzie do nas po brzózkę, dąbka i sosenkę z gratisowym polem niezapominajek, śliniąc się przy tym jak pies Pawłowa??? No kto? Musi być fajny i już 🙂
3. Wziąć udział w lokalnej imprezie z wymianą roślin
Coraz więcej takich inicjatyw widzę wokół siebie – zaraz po dożynkach, jeszcze we wrześniu ludzie skrzykują się na prowizorycznych targach wymiany sadzonek. Czasami takie imprezy mają charakter komercyjny, ale to zawsze ryzyko, że fiskus się przyczepi – a po co? A na wymianę mogą nam nagwizdać. Warto więc zapakować swoje ogrodowe przedszkole, zrobić sobie listę tego co mamy i tego czego szukamy, a przy okazji zacieśnić więzy z innymi ogrodnikami z okolicy.
I wbrew pozorom takie imprezy nie są organizowane tylko przy wiejskich remizach – wiele dużych miast również ma w swoim grafiku imprez letnio-jesiennych takie spotkania i wymiany. Często jest to połączone z warsztatami, prelekcjami, straganami na których można zakupić najróżniejsze ogrodnicze przydasie i komercyjną kiełbaską czy ciachem z kawą, więc przy okazji to świetny sposób na sobotnie popołudnie dla całej rodziny.
Warto rozejrzeć się wokół siebie i wyszukać imprezę, które będzie fantastycznym zwieńczeniem sezonu 🙂 Powodzenia!
I jak znajdziecie taką imprezę, koniecznie udostępniajcie znajomym, bo naprawdę szkoda kompostować coś, co ma szansę zdobić nasze i inne ogrody przez kilka lat, albo wyrosnąć na solidne drzewo pod którego koroną będą nas kiedyś wspominać z pozoru obcy nam ludzie:) Ja jadę za tydzień na Poznański Targ Roślinny, już pisałam do nich zapytanie, czy będzie możliwość jawnego wystawienia swoich roślin „na wydanie”. Jeżeli nie dostanę pozytywnej odpowiedzi, to pewnie urządzę partyzantkę i wydam prosto z bagażnika ?
Dobrego dnia Wam życzę

8 komentarzy

  1. A ja namiętnie przesadzam siewki berberysów. Kocham berberysy !!! Później zastanawiam się, co z nimi zrobić… Jesienią dałam kilkanaście sadzonek sąsiadce – takich kilkuletnich i jeszcze trochę mi zostało. A młode wciąż się rozsiewają i żal wyrzucać 😀
    Pozdrawiam,
    Kasia

  2. Mam sporo siewek w ogrodzie, wiele z nich wykorzystuję u siebie (np. cisy), wiele oddaję znajomym (np. firletki). Rzeczywiście, szkoda wyrzucać młode roślinki. A takie spotkania z wymianą to fajna sprawa.

  3. U nas też nie ma a szkoda bo też czasem mam sporo siewek zwłaszcza rudbeki.U wiekszości dominują iglaki i nisko przycieta trawa a nadwyżki roślin lądują po lasach czy wokół ogródków działkowych-z tych ostatnich sporo roślin do domu przytargałam:)

  4. Należę do paru grup ogrodniczych na Fb i dzięki nim zyskałam naprawdę fantastyczne rośliny.

    • Super! Obserwuję te wymiany w internecie i niektórzy robią to super fajnie,ale są też przypadki wysyłania albo czegoś innego, albo niezabezpieczonego materiału.To zawsze ryzyko, a szkoda, bo psuje się opinie i sobie i takim akcjom.

  5. W mojej okolicy nie organizuje się takich spotkań ,,wymiankowych", a szkoda… Na szczęście sporo znajomych ma własne ogródki i wymieniamy się między sobą 🙂

    • U nas te z nie było do tej pory, wymienialiśmy się na własną rękę. Ale zapytałam organizatorów Poznańskiego Targu Roślinnego czy znajdzie się miejsce dla takich wymianek i ochoczo przyklasnęli. Czasami warto samemu wyjść z inicjatywą – może zorganizujesz takie spotkanie?

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*