Gleba żywa, czyli jak poprawić glebę w ogrodzie

Czy gleba żyje? Dlaczego w jednym ogrodzie wszystko rośnie jak na drożdżach, a w innym ledwo zipie? Czy to dzięki nawożeniu? Dobrej pielęgnacji roślin? A może sekret tkwi gdzie indziej? My go nie widzimy, bo jest ukryty pod naszymi stopami. Żywa gleba. Dobre proporcje trzech frakcji, dużo materii organicznej i wyważona ingerencja w to, co się w niej dzieje. Bez chemii, bez ciężkich maszyn. Za to z głową i z sercem na dłoni. Dla gleby – na zdrowie!

cukinia ściółkowanie
Warzywnik i ściółkowane słomą cukinie

Czy gleba żyje? Oczywiście, że nie. Sama gleba jako surowiec nie żyje.

Ale jak najbardziej toczy się w niej życie. I to, aby było bogate i niezakłócone, to pierwszy krok do sukcesu. Gleba jako surowiec składa się z części mineralnych i organicznych. Między tymi składowymi znajduje się też powietrze i woda. A wśród tego wszystkiego buszują drobne zwierzęta, bezkręgowce, bakterie, pleśnie i grzyby. Te organizmy mają za zadanie rozkładać resztki roślinne i zwierzęce i tym samym dostarczać roślinom substancji odżywczych. W wyniku tych procesów powstaje żyzna wierzchnia warstwa gleby zwana próchnicą. I to właśnie próchnica, jej ilość i jakość jest odpowiedzialna za to, jak udają nam się rośliny, jakie mamy plony w warzywniku.

Trzy fazy gleby jak trzej muszkieterowie. I my, ogrodnicy jako D’Artagnan.

Każda gleba składa się z trzech faz: stałej, ciekłej i gazowej.

Faza stała, to piasek, kamyki i kamienie, glina, iły, rozłożone części organiczne, resztki roślinne i zwierzęce. Część mineralna fazy stałej jest martwa, część organiczna żywa. Nieustannie bowiem rozkładają ją bakterie, pleśnie, grzyby i drobne bezkręgowce (np. dżdżownice) przerabiając i transportując substancję organiczną między pozostałe części fazy stałej. Im bliżej powierzchni gleby, tym gleba jest bogatsza w związki odżywcze.

Faza ciekła to woda oraz rozpuszczone w nich związki organiczne i mineralne. Całość tworzy roztwór glebowy i to z niego korzenie roślin pobierają niezbędne do życia pierwiastki i wodę.

Faza gazowa zaś to nic innego jak powietrze i para wodna. Korzenie roślin też oddychają, więc bez tej fazy roślina się udusi. Bo samo oddychanie przez liście w procesie fotosyntezy jej nie wystarczy, Nie raz zdarzyło sie nam wszystkim przelać roślinę na parapecie i korzenie jej zgniły, roślina padła. Po prostu wyparliśmy fazę gazową i korzenie nie mały czym oddychać – roślina padła.

Gleba jako całość musi być jak gąbka – mieć wszystkie trzy fazy w dobrych proporcjach. Musi utrzymać wilgoć podczas suszy i pozwolić nadmiarowi wody odpłynąć podczas ulewy. Musi utrzymać między frakcjami powietrze, ale nie może pozwolić, aby gleba była zbyt luźna. Musi utrzymać w swoim wnętrzu jak najwięcej substancji organicznej.

I to my, ogrodnicy musimy nad tym wszystkim czuwać. Musimy nauczyć się uprawiać glebę, bo od naszych umiejętności zależą nasze sukcesy. O tym jak ja nauczyłam się swojej gleby przeczytacie TUTAJ – podpowiem Wam tylko, że nie warto za bardzo kombinować, przekopywać, głaskać, grabić, wyrównywać… Gleba np. w lasach od tysięcy lat dawała sobie radę, a nie była przecież uprawiana. I wszystko w lesie rosło jak ta lala. Ale czasami gleba potrzebuje naszej pomocy. Nasze ogrody bywały placami budowy i nie zawsze mamy w nich dobrą glebę.

ziemia w donicy
Kiełkująca w donicy mizuna – w donicy czysty kompost własnej roboty

Jak poprawić glebę w ogrodzie?

Przede wszystkim warto dowiedzieć się jaką mamy glebę w ogrodzie. Poznanie jej właściwości zanim zaczniemy ją uprawiać – czy to pod zagony czy rabaty kwiatowe, to punkt wyjścia do poznania swojego ogrodu. TUTAJ znajdziecie podpowiedź o tym, jak sprawdzić glebę w ogrodzie. Warto to zrobić jak tylko zelżeją mrozy i gleba odmarznie, żeby już zawczasu opracować sobie plan naprawczy. Dotyczy to zwłaszcza tych z Was, którzy czytając ten artykuł dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze swoim ogrodem.

Jak więc poprawić glebę w ogrodzie? Są trzy podstawowe sposoby:

  • ściółkować
  • nawozić kompostem
  • nie deptać

Ściółkowanie ma na celu ograniczenie parowania, wzrostu chwastów i utrzymanie nieco wyższej temperatury wierzchniej warstwy gleby. Ściółkować możemy wszystkimi naturalnymi materiałami, jakie znajdziemy w domu i ogrodzie. Niebielonymi kartonami, słomą, sianem, skoszoną trawą (to w warzywniku i w donicach) , opadłymi liśćmi, żwirem, korą, zrębkami drewnianymi (niebarwionymi), agrowłókniną.

Przy tej ostatniej zawsze zalecam ostrożność, bo nieumiejętnie rozłożona i kiepsko wyściółkowana może narobić więcej kłopotu niż pożytku. Zwłaszcza wtedy, kiedy zechcemy przebudować rabatę 🙂 Ściółka na agrowłókninie musi być gruba (10-15 cm), a powierzchnia musi być regularnie odchwaszczana. Bo chwasty na włókninie będą rosnąć i trzeba je usunąć wcześnie, zanim przerosną agrowłókninę.

Jeżeli zaś chodzi o liście, to ściółka liściowa dla wielu starszej daty ogrodników będzie kontrowersyjna. Toczyłam w te święta niezmiernie ciekawe dyskusje na jej temat z dalszą rodziną. Uważali oni, że ściółka liściowa to „ZIMNY KOMPOST” i nie nadaje się do warzywnika, co najwyżej pod krzewy.

I mieli trochę racji: kompostowane resztki ogrodowe i domowe składowane na pryzmach kompostowych rozkładane są przez bakterie i przy wysokiej temperaturze. Pisałam już Wam, że temperatura w kompostowniku może dojść nawet do +70 stopni C. To naprawdę ciepły rozkład! Natomiast same liście rozkładane są przez grzyby w dużo niższej temperaturze. Do tego różny skład kompostowanego materiału (mieszane lub same liście) to różny skład pierwiastków w gotowym kompoście. Napiszę o tym osobny post, bo to temat wart uwagi. Grunt, że rzeczywiście, skład ziemi kompostowej liściowej idealnie nada się do uprawy roślin ozdobnych, natomiast dla warzyw dużo lepszy pod względem składników organicznych będzie kompost ogrodowy mieszany.

Nazwożenie kompostem warzyw nie spowoduje przenawożenia naszych plonów. A nadmiar azotu na grządkach to jeden z grzechów głównych ogrodników, którzy chcę „szybko, lepiej, więcej”. Skumulowany w liściach azot jest dla nas bardzo szkodliwy, więc warto postawić w ogrodzie kompostownik i korzystać z jego dobrodziejstw. Kompost dodatkowo pięknie ściółkuje nam glebę na zagonach. I jak już pisałam wcześniej – kompost liściowy spełni taką samą rolę na rabatach kwiatowych, pod drzewami czy krzewami.

Udeptywanie gleby może zaprzepaścić wszystkie nasze wcześniejsze starania. Przede wszystkim dlatego, że niszczymy strukturę d gleby i zaburzamy proporcje między frakcjami: stałą, ciekła i gazową. Butami i własnym ciężarem po prostu „wypychamy” z gleby powietrze i wodę, zbijamy frakcję stałą, ściskamy korzenie roślin. Ale latać nie umiemy – co więc zrobić?

Inne szkodniki w ogrodzie 🙂 Rabatka ściółkowana korą.

Na grządkach układamy szerokie deski, które równomiernie rozkładają ciężar naszego ciała. Możemy też uprawiać warzywa na grządkach podwyższonych tak, żeby z każdej strony móc je swobodnie pielęgnować.

Na rabatach układamy płyty chodnikowe lub kamienne, i po tak wyznaczonych ścieżkach chodzimy. Wtedy nie będziemy musieli wiecznie dbać o wzruszanie gleby, żeby poprawić jej jakość. Oszczędzimy sobie pracy i roślinom stresu.

Jak widzicie warto zacząć od gleby, bo od niej zależy cała reszta naszych sukcesów. Proponuję jak tylko odmarznie gleba sprawdzić, jaką glebą dysponujemy w ogrodzie, jak ją wzbogacić, jak polepszyć jej stan. I stawiać kompostownik – ja swój też postawię. To będzie już trzeci kompostownik, ale mam mnóstwo liści w ogrodzie. Część zostaje na grządkach, ale i tak liści jest sporo – będę robić ziemię liściową. Nie mogę się już doczekać!

Dobrego dnia!

PS. Jeżeli uznacie ten wpis za wartościowy, to podzielcie się nim 🙂

Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie gleby, to piszcie: tutaj pod postem, na IG lub na fanpage na FB – nie odpowiadam na prywatne wiadomości, ale na forum jak najbardziej, Warto, aby więcej ogrodników na tym skorzystało 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*