Gardeners’ World – edycja polska – czy warto kupić?

Tak wyszło, że w szkołach wszystkich miałam rosyjski i niemiecki. A później mały romasik po francusku. I o ile rosyjski opanowałam dość dobrze, nawet maturę z niego zdałam, o tyle pozostałe języki były drogą przez mękę… Kilku zwrotów po angielsku natomiast nauczyłam się głównie z piosenek Michela Jacksona:)

Stąd mocno ubolewałam nad mnogością czasopism obcojęzycznych z fantastycznymi zdjęciami i zapewne równie ciekawymi artykułami które są dla mnie niedostępne jeśli chodzi o treść i przesłanie.

Nasze rodzime pisma nie zawsze powalały na kolana: tematy powielały się we wszystkich tytułach, zdarzały się nawet te same zdjęcia. O marazmie w polskich tytułach pisano TUTAJ, ja dziś trochę rozpłynę się nad zamorskim poniekąd czasopismem:)

Gardeners’ World w wersji polskiej zawiera jak najbardziej angielskie zdjęcia angielskich ogrodów uprawianych przez angielskich ogrodników… Są porady, plany rabat, przecudne zdjęcia niemodnych wiklinowych kobiałek i drewnianych skrzyneczek, angielskie szklarnie, angielskie kwiaty przy angieskiech murach… słowem sielsko-angielsko. Na pierwszy rzut oka widać, że Anglicy roślin nawet nie kochają – oni je wprost uwielbiają.
Zdjęcia pochodzą z Gardeners’ World styczeń/luty 2015
Zdjęcia pochodzą z Gardeners’ World styczeń/luty 2015
Zdjęcia pochodzą z Gardeners’ World styczeń/luty 2015
Zdjęcia pochodzą z Gardeners’ World styczeń/luty 2015
Miłością i uwielbieniem bezwarunkowym. Tak kochane i wypieszczone rośliny odpłacają bujnością kolorów, kwiatów, plonów. I dobrze. Tyle że Anglia to jednak nie Polska, o czym świadczą choćby dwa miliony emigrantów:)
 I rośliny w ogrodach. Ktoś jednak ruszył głową i nie przedrukował bezmyślnie angielskich artykułów. A raczej przedrukował ale z odpowiednim komentarzem:
Zdjęcia pochodzą z Gardeners’ World styczeń/luty 2015
I tak dowiemy się, że co prawda rabata jest cudna, Carol wspaniale o nią dba, Joe nawet zrobił nam za free plan rabaty, ale SORRY…”w Polsce opisywane rośliny mogą zakwitnąć później – dopiero późną zimą lub na przedwiośniu, zaś w mroźne zimy mogą przemarzać”.
No i …? I dobrze wiedzieć. Przy każdym artykule znajdzie się komentarz o tym, jak rośliny rosną w naszym klimacie, czy znoszą nasze zimy, czy z łatwością kupimy nasiona i jaką odmianę wybrać do polskiego ogrodu. Jest też mini kalendarz siewu i zbioru danej rośliny niemal pod każdym artykułem – i dla Polski i dla Anglii.
Są ciekawe artykuły dotyczące i kwiatów i warzyw, klika słów o zwierzętach oraz oczywiście porady. A na końcu kalendarz  roślin użytkowych – czyli najpopularniejsze warzywa, termin ich siewu, wysadzenia i zbioru wraz z miejscem na nasze notatki.
Zdjęcia pochodzą z Gardeners’ World styczeń/luty 2015
Kalendarz jest spory (długi) i niestety dwustronny:) Widzicie te wykresy? Czerwonym zaznaczono czas siewu:)  U nas przypada 2-3 tygodni później, chyba że mamy ogrzewaną szklarnię, a luty jest wyjątkowo bezchmurnym miesiącem. Ale nie polecam takich eksperymentów. W warunkach domowych czy nawet szklarniowych ale nie przemysłowych, na użytek własnego ogrodu, własnych rabat i własnego warzywnika wysiewamy rośliny najwcześniej w połowie lutego. Przy tzw. dobrych wiatrach pogodowych. W ciągu 6 lat uprawiania własnego ogrodu nauczyłam się już, że ogrodnik powinien być przede wszystkim cierpliwy:)
I choćby luty przygrzał nam słońcem, śniegi stopniały, krokusy zakwitały, a pogoda wymusiła na nas zrzucenie szali, czapek i kurtek to pamiętajmy, że zima ma jeszcze dwa miesiące żeby wrócić. Nawet z przytupem:) Z mrozem, śnieżycami i ołowianym niebem. Szkoda naszej pracy i roślin, które jeśli nie zmarnieją, to najpewniej odchorują naszą niecierpliwość i nie obdarzą nas takimi plonami i kwiatami, jakie chcieliśmy uzyskać zastawiając parapety doniczkami z wysianymi nasionkami z początkiem lutego:)
Grdeners’ World ma jedną wadę: cenę. Kosztuje 12 zł. Przy innych czasopismach których ceny kształtują się od 2,5 (dodatków za tzw. złotówkę nie liczę) to sporo. Zwłaszcza jak ktoś kupuje „pełen pakiet” i do tego dorzuca magazyny wnętrzarskie czy sielskie i piękno-pasyjne.
Ale Anglik to gentleman, więc na pierwszą wizytę nie przychodzi z pustymi rękoma.  I tak Gaerdeners’ World oferuje nam – oprócz niebanalnych artykułów, zdjęć i nowinek zamorskich – atrakcyjną cenę w prenumeracie: za 36 zł (trzy numery) otrzymamy ich aż sześć. Na cały rok. W prezencie. W sam raz na poprawę humoru:)
PS. Artykuł nie jest sponsorowany:) Nie mam z tego nic oprócz satysfakcji, że się tym z Wami podzieliłam.
******************
A co w styczniowym ogrodzie? Obchody robię w miarę regularnie. Po ostatnich wichurach nasza leciutka szklarnia nieco ucierpiała – z ram powyskakiwały poliwęglanowe panele. Szklane w stalowych ramach pewnie by się utrzymały, ale … no właśnie. Szkło jest ciężkie, ale się tłucze. Poliwęglan lekki i elastyczny, ale lubi fruwać:)
Do wiosny trzeba będzie naprawić to i owo. Uprzątnęłam też połamane gałęzie, przycięłam drzewa: wierzbę i owocowe. Przesadziłam wiśnię i śliwę – miałam to zrobić jesienią, ale trochę przeleżałam:) Więc wykorzystałam minione cieplejsze dni. Sądząc po korzeniach moich drzewek, ten rok byłby ostatnim sezonem, w którym można było je ruszyć. Mam nadzieję, że się przyjmą i nie odchorują zmiany miejsca zbyt mocno:) Cieplejsze dni ogłupiły nieco rośliny – od jesieni nieprzerwanie kwitną mi szafirki.
Krokusy i hiacynty mają już spore zielone listki i wypuszczają kolorowe pąki niby czubeczki języczków… Narcyzy i żonkile potłukły się (tak, dobrze napisałam…) kiedy ich listki i przebijające przez pergaminowe pochewki żółte płatki zamarzły, po czym potrącone odłamały się niczym sopelki zwisające z dachu. Szkoda, będzie pogrom w cebulowych wiosennych. Chcąc się cieszyć kwiatami, będę musiała dosadzić to, co trzymam w piwnicy:)
Pracownia działa. W międzyczasie porządkuję papierzyska, notatki, karteluszki… ogarniam farby i płótna pochowane gdzieś w przepastnych piwnicznych kątach. Planuję nowy sezon. Zaczynam nowy semestr na uczelni. Pracuję. Piszę i projektuję. Przeglądam czasopisma które zbierałam latami – można okwitnąć już w styczniu od nadmiaru barw, kolorów, nazw i smakowitych opowieści o własnej marchewce i potrawach z niej zrobionych! Dziś jadę po pachnące wiosenne kwiaty i chowam do pudeł ostatnie wigilijne gwiazdki i świecidełka:)
Jest dobrze:)
Uściski z Zielonej Pracowni!

38 komentarzy

  1. Byłam ostatnio…poczytałam, ale nie zdążyłam zostawić komentearza. A dziś…tu już nowy post 🙂
    Magdaleno…bardzo mądrze napisałaś. Zgadzam się z Tobą w 100 %. Cierpliwość i nie wyprzedzanie natury. Jak to dobrze, że nie jestem w tym sama…;)

  2. Przeczytałam Twój wpis i powiedziałam do męża: "Dobrze, że mam te dziewczyny" :), pewnie dużo czasu by minęło, zanim kapnęłabym się, że pojawiła się taka gazeta na rynku polskim. Prenumeratę zrobiłam i czekam… 🙂

  3. Ja też zaprenumerowałam.

  4. Czytuje Gardener's World w Wielkiej Brytanii. Często maja wiele ciekawych artykułów. Fajnie, ze pojawił się w Polsce, i nie jest bezmyślna kalką brytyjskiego wydania 🙂
    Uśmiechnięty Pan z pierwszego zdjęcia to Pan Allan Titchmarsch, postać absolutnie kultowa na Wyspach 🙂
    Pozdrawiam serdecznie, i choć trafiłam tu przez przypadek pozostanę na dłużej.

    • Witaj Marto, miło Cię widzieć. Rozumiem, że mieszkasz na Wyspach? Cieszę się z nowych gości, zwłaszcza jak spoglądają nieco z boku, z innej perspektywy na mojego bloga:) Na Wyspach jest mnóstwo kultowych osób znających się na uprawie roślin – to inna bajka w porównaniu z Polską. Anglicy mają to we krwi, traktują niemal jak sport narodowy. U nas projektowanie ogrodów raczkuje, rzadko spotyka się perełki, na których można oko zawiesić i nie westchnąć, że "znowu to samo". Projekt ogrodu i jego uprawa stoi zawsze na końcu procesu inwestycyjnego i przez zdecydowaną większość jest traktowany jak przysłowiowa kula u nogi – dotyczy to zarówno osób prywatnych jak i firm czy instytucji państwowych. Pozdrawiam serdecznie:)

    • Tak od kilku już lat Wyspy to mój dom 🙂 Fakt Anglicy kochają swoje maleńkie ogródki, i są z nich naprawdę dumni. Chętnie odwiedzają też parki, i ogrody prywatne. Może dlatego, że Wyspy chodź małe są mocno zaludnione, a każdy nawet najmniejszy skrawek zieleni jest na wagę złota. Co do Polski, no cóż my też mamy piękne tradycje ogrodnicze. Myślę jednak, że wiele z nich z powodu naszych skomplikowanych dziejów zanikło. Chociaż! Jest coraz lepiej, i coraz ciekawiej. Zmieniają się czasy, zmieniają się też ludzie, może i w Polsce niedługo docenimy jak ważne jest zieleń ta większa, i mniejsza. Pozdrawiam 🙂

  5. Zamówiłam w ciemno prenumeratę i jak tylko dostałam pierwszy numer chciałam o nim napisać na blogu. Niestety padł mi komputer, nowy mam dopiero od paru dni, więc temat przepadł. Tym bardziej cieszę się, że ktoś przybliżył tę gazetę. Cena regularna faktycznie wysoka, w prenumeracie bardziej na naszą kieszeń. Ja akurat prasy ogrodniczej nie kupuję, poza Działkowcem od czasu do czasu. Gardeners World mnie zainteresowało, bo jest inne, ciekawe i nie promuje natrętnie nawozów czy chemicznych oprysków w formie ukrytych lub całkiem jawnych reklam. Wydaje się, że będzie prezentowało bardziej ekologiczne i rozsądne podejście do ogrodnictwa, szczególnie do własnej uprawy owoców i warzyw, bez wysypywania kilogramów reklamowanych nawozów 😉
    Niektóre zdjęcia w gazecie są piękne, inne słabe. Podoba mi się to, że są tam prawdziwi ogrodnicy znani z programu, a nie jak w przedrukach z niemieckiego modelki po sesji w photoshopie, wklejone do artykułu prosto z jakiejś bazy zdjęć typu stock.

    • 🙂 Tak się zdarza, pomysły miewamy wszyscy takie same lub podobne. Mi zdarzało się napisać post i posegregowac do niego zdjęcia – zanim wgrałam to już pojawiało się coś kropka w kropkę w blogosferze…czasami modyfikowałam treść, czasami odpuszczałam. Słabe są rysunki rabat, no ale to nie konkurs plastyczny a plan nasadzeń. Mam trochę fizia na tym punkcie, może dlatego mnie to drażni:) Pozdrawiam serdecznie!

  6. A ja już nie kupuję kolorowych ogrodowych gazet więc nie skuszę się i na ten magazyn. Oglądam programy ogrodowe w TV, te angielskie i nasze i z nich czerpię inspiracje. Nowinek raczej już nie szukam, ostatnio staram się sadzić rośliny, które dobrze rosną w naszym klimacie, by co roku nie uzupełniać luk na rabatach. I tęsknię, już za wiosną mimo, że zimy jeszcze wcale nie było 🙂
    Pozdrawiam serdecznie, miłego wieczoru.

    • Rodzime gatunki są najpewniejsze, fakt, jednak nam z Anglikami po drodze z gatunkami – wyjątki tylko się nie nadają. Talibara, ja inspiracji szukam i urzekła mnie prawdziwość tych ludzi-to o czym poniżej pisze elfickizakątek:) Pozdrawiam również:)

  7. Podglądam sobie Gardeners World w sieci i czasem na jednym z kanałów telewizyjnych i uwielbiam to, co oni wyprawiają z roślinami, więc dzięki ze dajesz znać o polskiej wersji magazynu. Będę się rozglądać, choć jeśli to faktycznie jest przedruk, to wiele się z niego nie wykorzysta. Ale cieszę się ogromnie, że pojawia się więcej tytułów, bo w porównaniu z tym co się widzi za granica tu u nas jest mizernie.
    No to faktycznie zwariowała ta przyroda u Ciebie. U mnie większość grzecznie śpi choć pojawił się pierwszy przebiśnieg.Tylko stokrotki i pierwiosnki niezmiennie od jesieni próbują swoich sił.

    • Masz racją, że u nas mizeria kompletna. Na początku kupowałam tylko Ogrody i książki, później czasopisma, ale im dalej w las, tym ciągle to samo. Z drugiej strony mamy tylko cztery pory roku i to przychodzące cyklicznie:):) więc Ameryki raczej odkryć się nie da…Stąd tak ważny jest dobry pomysł i stąd zapewne wzięła się moda (na wszystko) – inaczej wiałoby nudą. GW tę nudę rozproszył. Nie mam TV, więc tym bardziej cieszę się z gazetki. Bratka miałam na trawniku przed tymi mrozami, ale już poległ:)

    • Magdo cztery pory roku się powtarzają to fakt. A my, miłośnicy ogrodów, się rozwijamy. Chciało by sie mieć czasopismo i więcej książek dla ogrodników zaawansowanych, a nie tylko dla początkujących.

  8. Gazetkę już upolowałam wcześniej.Prenumeratę opłaciłam i teraz będę wyglądać czy ''listonosz jedzie''. A na razie ' ostrzę 'narzędzia na na nowy sezon który uważam za rozpoczęty. Pozdrawiam – Beata :]

  9. Dzięki za info o nowym tytule – jutro będę szukać 🙂 Bez Twojego posta nie wiem, czy bym je wypatrzyła. Pozdrawiam 🙂

  10. może jutro będę w mieście to się rozglądnę. Choćby dla samych obrazków. Dobrze , że ktoś wziął poprawki na nasz klimat chociaż to przykre czytać ,że coś u nas nie zdąży zakwitnąć. Zapowiadająjednak opady śniegu na południu nawet do 30 cm. No to ja idę spać w takim razie. Przycinałaś już drzewka ? Pracuś z Ciebie niemożliwy.

    • Jej, Maszka, paliło mi się w rękach:) Pogoda też dopisała, więc wykorzystałam wolny dzień. U nas póki co dołem (południem) wszystko przechodzi…złość już mnie bierze, bo słońca nie widać, śniegu nie widać, zimy nie widać…nie lubię takiego zawieszenia: albo się coś dzieje, albo mnie szlag trafia. Ciężko nawet pozytywy znaleźć, bo w biurze wszyscy ziewają, a w terenie wygwizdowo takie, że do szpiku kości człowiek przewiany takim wilgotnym nie wiadomo czym:)

  11. Nie kupuję już kolorowych gazet o ogrodach. Nic nowego nie wnoszą, a mam wiele segregatorów "Mojego pięknego ogrodu", "Kwietnika", "Ogrodów", "Czterech kątów" i tak dalej:) Mogłabym wymieniać i wymieniać. Przez lata, nauczona doświadczeniem, uprawiam te odmiany roślin,które u mnie się sprawdzają (wschód). Eksperymentowałam z nowymi odmianami, ale kończyło się niczym.
    Jeżdżę cztery razy w roku do Anglii, dziecko na emigracji, ściągam jakieś tam fajne nasiona, ale nie wychodzą takie same rośliny:) Jednak co klimat to klimat. W ogrodzie syna jest dużo roślin , które u mnie nie przeżyły. Dlatego angielski "Rok ogrodników" nie ma racji bytu w naszym klimacie. Nagrałam nawet filmy "Gardener's World", były na Domo+, dużo w nich pouczających tematów i pięknych spacerów po niezapomnianych, angielskich ogrodach. Chyba tylko dla samych zdjęć pięknych roślin warto kupić tę gazetę i tylko dlatego:) Amy zostańmy przy rodzimych gatunkach roślin.
    Przepraszam, trochę się rozgadałam, pozdrawiam serdecznie.

    • Pawanna, tez mam masę tych czasopism, dla mnie to rytuał: gazeta, kawa, kocyk…coś innego niż komputer. I tradycyjnie wolę papier od wersji elektronicznej. Kiedyś tworzono całe oranżerie z egzotycznymi roślinami, ale kto teraz ma czas i środki na pitolenie się z takimi mimozami, albo na ogrodnika który to ogarnie:) Nie mam TV, wiadomości oglądam w necie, raz na jakiś czas ściągam film. Programy oglądam jak któryś znajomy gościnnie występuje i się tym pochwali – nie mam czasu. Wolę po Waszych blogach pobuszować :):):)
      Gadaj sobie ile trzeba, od tego są komentarze. Uściski:)

    • Ja mam kilka roczników Mojego Pięknego Ogrodu. Nie kupuję już więcej polskich gazet. Co roku to samo. Czasem nawet te same zdjęcia, w tym samym miesięczniku tylko w odstępie kilku lat! Teraz tylko co miesiąc wyciągam np. zestaw styczniowy i przeglądam. Potem wszystkie numery z lutego itd. Tym bardziej tą nową gazetę chce dorwać w ręce. Wiadomo, że klimat inny, ale tu chodzi o inspirację przecież i relaksik 🙂

  12. Madziu, czy można teraz posadzić do gruntu, na stałe miejsce malutki jesion, który dostałam w prezencie? Ziemia miękka i wykopać dołek da się bez problemu, ale czy nie za zimno? Trzymam go w donicy w zimnym i jasnym miejscu, ale nie na zewnątrz. Czy zaczekać z tym do wiosny?

  13. miło, że napisałaś o GW:-) pewnie nie będę kupować, bo słabo mi się robi od nadmiaru makulatury, w której nie wiem, jak szukać.
    Zachowałam tylko numery… no właśnie, jak się nazywała Magnolia za Prószyńskiego? Ogrody? ale i tak nie wiem, gdzie upchnęłam.
    U nas jeszcze tak nie wychodzi wszystko jak oszalałe (tzn. cebulki).
    I nic, nic konkretnego nie robię, nie mogę się ogarnąć. Dożyjesz moich lat, to zrozumiesz;-p nie da się mieć piórka w pupie przez całe życie.

    • To zaprenumeruj 🙂 Jest dobra, a na pewno inna niż nasze, więc powiew świeżości. Dawna magnolia to były Ogrody – najlepsze pismo które znalazłam na rynku. Później jeszcze Zieleń to życie, ale z tego co wiem od K.B. to zniknęło z półek. Ja też miewam dni na nicnierobienie, nawet palcem w bucie nie chce mi się kiwnąć i popadam w wielkopolską melancholię. Moje piórko też czasami opada. Zwłaszcza jak mam do czynienia z inwestycją nie do końca przemyślaną, wykorzystującą kasę unijną. Jak dziś. Stąd nerw i humor wisielczy. Wiem, że i tak z tematem za rogi trzeba się wziąć, ale najpierw trzeba go przetrawić, nabrać dystansu i na przykład napisać posta, pooglądać kolorową gazetę. I za ten luksus kocham swoją robotę 🙂

  14. Wielkie dzięki za informacje o tym piśmie 🙂 Jak tylko złapie jakiś sensowny salonik gazetowy na pewno poszukam 🙂

    Pozdrowienia 🙂

  15. Zaraz po pracy lecę po gazetkę. Mam nadzieję, że dotarła też do nas (obstawiam jeden sklep gdzie sielskie też kupuję). Na pewno jeden numer dla smaku, a potem się zobaczy 😉 Na działania ogrodowe zaplanowałam już urlop w pracy na końcówkę marca 🙂 U mnie cebulowe wylazły te z poprzedniego roku. Sadzone ostatniej jesieni jeszcze grzecznie pod ziemią. Poza krokusami – te już wszędzie wyskoczyły! A ja cierpliwie (jeszcze) siedzę i obmyślam co i gdzie posiać w tym roku. To planowanie to już 1/3 przyjemności 🙂

    • Gwarantuję, że się nie zawiedziesz zwłaszcza, że planujesz warzywnik:) A porad warzywnych jest więcej niż kwiatowych. Co do cebulowych, to już któryś rok z rzędu wariują. A planowanie…czysta przyjemność! Byle cierpliwie:)

    • No to teraz mnie jeszcze bardziej nakręciłaś tymi warzywkami! Niestety nie dostałam wczoraj tego magazynu. Ale nie odpuszczę i będę polować 😉

    • Mam gazetkę i naprawdę bardzo fajna. Zamówiłam prenumeratę nawet póki za pół ceny jest 😉 Pokazałam już wzniesione grządki Montyego mojemu M. i powiedział, że mi zrobi 😀

    • 🙂
      Koniecznie zdaj relację jak grządki wyszły!

    • Na pewno pokażę jak już w etap realizacji przejdziemy – czyli jak pogoda się zdecyduje o co jej chodzi. Wczoraj na kolanie, na szybko rozrysowałam już plan. M. zaakceptował. Nawet kompostownik z prawdziwego zdarzenia mi obiecał. Powiedziałam, że jak mi zrobi grządki i kompostownik to na 10 lat może zapomnieć o moich urodzinach i rocznicach naszych 😀 I z tej euforii nie powstrzymałam się i w Leroy pierwsze nasiona kupiłam 😀

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*