Czas nadszedł moi drodzy, żeby się przyzwyczaić do myśli, że lato powolutku odchodzi od nas, zaś do drzwi puka jesień:) Zieleń nieco przygaszona, chociaż niektórzy zapewne zrzucają wszystko tylko na upalne dni i deficyt wody – to też, jednak pierwszego września bliżej już niż dalej do leniwych wieczorów przy konfiturach, nalewce i huczącym kominku.
Osobiście bardzo lubię jesień (zresztą jako niepoprawna optymistka lubię wszystkie pory roku:)), ten rozgardiasz kuchenny, te szeleszczące liście, te ogniste barwy…czas podsumowań, spotkań, dożynek, ostatnich biesiad przy ogniskach, pieczonych kiełbasek i ziemniaków, zupy dyniowej, leczo z kabaczka, zapachu konfitur, ostatnich pomidorów, słonecznych kolb kukurydzianych, odgłosów nasion w suchych makówkach:) Tak, tak – jak świat światem ludzie obstawiają się baterią pyszności na zimowe dni i w taki czy inny sposób (jak kto lubi) celebrują swoje „byle do wiosny”:)
Słonecznik czerwony |
Cynia – mix z wymiany nasionek – wszystkie kolorki żywe i ogniste:) |
Dalia Uncle Hankey ze sklepu Na Ogrodowej |
Przez nasz ogród (i nie tylko nasz…) przetoczyła się druga już fala afrykańskich upałów… ja jeszcze jakoś funkcjonuję, choć maksymalnie na drugim biegu ciągnę, ale mój Małżonek przechodzi w takich temperaturach w stan uśpienia. Prace na własnym podwórku wykonujemy więc wczesnym rankiem albo późnym wieczorem, te biurkowe problemem nie są, bowiem w Pracowni (którą dzielę wówczas ofiarnie) jest przyjemne 20 stopni:) Jeżeli tylko nie ma musu jechać do Biura to Pracownia własnie staje się centrum dowodzenia.
A metamorfozę przeszła piękną:) co pokażę w innym czasie. Dzisiaj bowiem, żeby zdążyć przed zapowiadanym frontem z deszczem, wiatrem i …gradem, zebrałam ostatnie w tym sezonie nasiona A trochę tego kwiaty naprodukowały… Część nasion już wysiała się sama, więc wiosną przepikuję tylko młode rośliny na właściwe miejsce. Komu jednak zależy na nasionkach bez samosiewu, musi się spieszyć i dokładnie obserwować roślinę, żeby zdążyć przed uwolnieniem nasion. jedne poniesie wiatr, inne rozsypią się wokół rośliny macierzystej, jeszcze inne wystrzelą jak z procy, co bywa bolesne o czym przekonałam się przechodząc pod pergolą obsadzoną groszkiem pachnącym – małe, czarne kuleczki waliły we mnie z iście wojennym zapamiętaniem:)
Amunicja groszków pachnących:) |
Lwie paszcze (wyżlin) – mix czerwony, żółty, ognisty pomarańcz… we wszystkich odzieniach |
Lawenda przed wysypem nasion. |
Te małe groty to nasionka cynii. „Ogonki” delikatnie odrywamy. |
Nasiona zbierałam ścinając uschnięte kwiatostany i otrząsając je nad białą kartką papieru – uniknęłam w ten sposób śmieci, które mogłyby wpaść do koperty oraz dzikich lokatorów:) Po oczyszczeniu nasionka przesypałam do szklanych pojemniczków (świeczników, słoiczków itp.) ustawiłam w suchym miejscu – owadzie maluchy mają czas na ucieczkę, a ja na ewentualne dosypanie nowej porcji nasionek jakby ta burza jednak nie przyszła:) Kiedy nasionka będą suche i oczyszczone, przesypię je do szczelnie zamykanych pojemniczków plastikowych – tu świetnie sprawdzają się pojemniki po lodach, sorbetach lub pojemniczki na żywność – koperty w moim przypadku się nie sprawdzają, bowiem w Pracowni bywa wilgotno i szlag trafi całą jesienną pracę. Nasionka będę dzielić na mniejsze porcje w zimowe wieczory i zamykać w kopertkach – jak co roku obdaruję rodzinę i znajomych, wezmę udział w wymianie nasion u Kasi Bellingham.
*******
Przyglądaliście się kiedyś nasionkom? Jak są różne, jak ciekawie zbudowane, czasami wręcz kosmiczne:) Jak z nasion drobniejszych od ziaren maku wyrastają piękne, smukłe dziewanny, nasturcje albo kolorowe begonie… Kosmicznie wygięte nasiona nagietków albo dyski malw…igły kosmosów, pędzelki aksamitek, puszek wierzbownicy kosmatej. Natura nudy nie lubi – wręcz przeciwnie, bardzo ceni sobie wszelką różnorodność.
Suche kwiatostany szałwii |
Dyski malw |
Największym nasionem świata jest 22 kilogramowe „nasionko” palmy seszelskiej – zarodek tego malucha korzysta z zapasów bielma przez … 10 lat, zaś kiełkuje średnio trzy lata. Sezon troszkę by nam się wydłużył:)
Dla odmiany najmniejsze nasionka wytwarzają gatunki tropikalnych storczyków – żeby wskazówka wagi wskazała nam jeden gram nasion, musimy na szalkę wsypać 1 200 000 sztuk nasion. Te drobinki bielma nie mają, aby więc wykiełkować muszą nawiązać bliższe relacje z tamtejszymi grzybami mikoryzowymi. Nasiona zebrane w Waszych grodach możecie sobie dokładnie obejrzeć, a zapewniam że warto. Musicie jednak wiedzieć że nie każda roślina macierzysta wyda nasiona, z których w przyszłym sezonie wyrośnie kwiat powtarzający cechy które podziwialiście tego lata. Jeżeli zamarzyły Wam się odmiany o charakterystycznym kolorze czy pokroju (czyli odmiany powstałe w wyniku krzyżówek), to spotka Was niespodzianka: zapylającym owadom jest wszystko jedno, czy przenoszą pyłek między aksamitką rozpierzchłą, wzniesioną czy wąskolistną – przeszłoroczna niespodzianka niemal pewna. Cech macierzystych nie powtórzą również te rośliny, które wyrosły z nasion oznaczonych na torebce F1 – jest to mieszaniec, sztucznie wyhodowana odmiana. Jeżeli znów chcemy mieć takie same kwiaty czy warzywa nie zbierajmy nasion – musimy wiosną znów zakupić nową paczkę wybranych nasion. Większości z nas jednak nie przeszkadzają drobne „odchyły” w kolorze czy pokroju roślin, a zbieranie nasion i wiosenne siewy to fantastyczna zabawa i ogromna satysfakcja:)
Na planowanie przyszłorocznych rabat mamy jeszcze chwilkę czasu, teraz trzeba skupić się na przetwarzaniu ogrodowych skarbów. Wrzucacie na FB co rusz nowe zdjęcia z wekowania, suszenia, marynowania…pysznie się jesień zapowiada:) A co można to zjadać na bieżąco, bo tak najzdrowiej. U nas dziś szybka wariacja jajowa na cztery palniki: coś pomiędzy omletem a fritatą:)
Mojego pomysłu i wykonania. W rolach głównych:
jaja – 9 sztuk,
ziemniaczki – 4 duże,
fasolka szparagowa – dwie garści,
liście szpinaku – ile chcemy,
czosnek – dwa ząbki,
cebulka – do pomidorów,
buraczki – ile chcemy i oczywiście…
pomidory – ile chcemy.
Wszystkie podstawowe składniki obrać, umyć, pokroić i zagotować – osobno. Nałożyć na naoliwioną patelnię ziemniaczki i fasolkę (nie miałam okrągłej blachy ani naczynia żaroodpornego do zapiekania, musiała wystarczyć patelnia:)) i na wierzch wbić jaja. Nie bełtałam jaj, miałam ochotę na multi sadzone, na dużą patelnię wyszło 9 jaj. Na wierzch rozłożyć podsmażony szpinak z czosnkiem, posypać tartym żółtym serem lub rozłożyć kilka plasterków brie albo pleśniowego – u nas był brie. Po ścięciu się jaj danie jest gotowe – kroimy jak pizzę. Buraczki skrojone w kostkę (gotowane jak kto lubi), pomidorki cięte w plasterki z oliwą, cebulką i ziołami podawałam osobno.
Własne buraczki pycha! |
Oleje kaszubskie:) Prezent od Kasi, potwierdzam: bazyliowy pachnie i smakuje bazylią, zaś łyżka oleju chilli doda pazura każdej potrawie:) |
Smacznie, kolorowo, zdrowo:) |
Obiad był gotowy dość szybko i mimo upału zniknął w całości:) Pyszności!
Wrześniowy kalendarz zapełniony – po upalnym, leniwym lecie zapowiada się rześki i pracowity początek jesieni. Dziś wprowadzam ostatnie poprawki do prezentacji którą mam przyjemność przedstawić na Targach Zieleń to Życie 4 września podczas II Spotkania Blogerów Ogrodniczych w Warszawie; będę tam prelegentem wraz z innymi zielonymi, pozytywnymi ludźmi:)
Plan spotkania i prelegenci ze strony: http://www.w-ogrodzie.com |
Wstęp na Spotkanie jest wolny, na targi już niestety nie. Tematy wykładów wybrane przez Organizatorów z pewnością rozwieją wiele Waszych wątpliwości i odpowiedzą na pytania, których do tej pory nie mieliście komu zadać:)
Do zobaczenia w piątek i sobotę w Warszawie!
Nie mogłam się już doczekać na kolejnego twojego posta 🙂 Moja obserwacja na razie jest taka, że nasionka zebrane własnoręcznie kiełkują lepiej niż te sklepowe, a najlepiej te z wymiany u Kasi 🙂 I ciągle mnie fascynuje jak dużo można zebrać nasion w jednym sezonie nawet na takim skrawku jak mój. A ostatnio tak właśnie zaczęłam się zastanawiać jak to jest, że takie duże rośliny jak naparstnica czy tytoń ozdobny mają tak miniaturowe nasionka.
Do zobaczenia w piątek i w sobotę w Warszawie 🙂 Ciekawa jestem jaki jest dalszy ciąg historii z drzewami uwikłanymi w paragrafy.
Musze się poprawić z tym pisaniem, bo mam ogromne tyły:) Tak, rośliny wydają mnóstwo nasion, ale są też na samym dnie piramidki pokarmowej, no i nie mogą sobie poprawić warunków bytowych – gdzie spadnie nasionko, tam wykiełkuje i wyrośnie (albo i nie) roślina. To je dość mocno ogranicza i przekłada się na takie mnóstwo nasion – potencjalnych "dzieci". Do zobaczenia w W-wie:) A moje tuje…nadal rosną. Czekałam i na większą zmianę prawa i na zakup płotu, ale się nie doczekałam, więc nadal strzegą naszej posesji:)
Też już wpadłem w szał zbierania nasion. Dobrze, że nie jestem w tym osamotniony 😉
Ja mam w tym roku swój pierwszy sezon zbierania nasion. Niestety czas goni i póki co na szybko "główki" wsadzone do słoików obsychają dalej. Czekam na jakiś wolny dzień, by do tego wszystkiego przysiąść. Trzymam kciuki za wystąpienie na "Spotkaniu". Ja w niedzielę udaję się do Kasi na Fiestę i nawet kiepska pogoda nie psuje mi (jeszcze) humoru.
P.S. Ten post nie pojawił się na liście czytelniczej bloggera jeszcze. Dobrze, że wrzuciłaś link na fb 😉
To też dobry sposób jak się ma deficyt czasu:) Lepiej tak niż wszystkie nasionka stracić. Pozdrów ode mnie Kasię, Andrew i Kaszuby:) A ta lista to pewnie za karę, że tak długo nie pisałam:)
Pozdrowię, pozdrowię 🙂 Razem z Niezapominatką podbijemy tunel Kasi i Andrew 😉