Blog Conference Poznań – relacje, szacunek i giganci blogosfery

Od BCP 2017 minął już tydzień, a ja nadal mam w głowie echo wystąpień gigantów blogosfery. Obiecałam Wam krótką relację z tych wystąpień i ze spotkania w ogóle, więc proszę –  do niedzielnej kawki będzie jak znalazł.
A zaczęło się nieciekawie 🙂 Otóż nasze towarzystwo ogrodnicze reprezentowały trzy blogerki – Weronika z WERXWER, Bożka z Zielonej Bombonierki i moja skromna osoba. Ot, taka trójca się zebrała. Weszłyśmy na Salę Ziemi i zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie. A co – lepiej widać, lepiej słychać, wszystko jest lepsze w pierwszym rzędzie. Oczywista oczywistość, że zapytałyśmy, czy miejsca nie są dla VIP ów, ale powiedziano nam że nie, że tylko te z kartkami na krzesłach są zajęte. No to siup, zajęłyśmy swoje. Jednak tuż przed prelekcjami poproszono nas o przesiadkę, bo miejscówki w I rzędzie JEDNAK były dla prelegentów, tylko ktoś zapomniał je oznaczyć. Ale teraz, chwilę przed rozpoczęciem imprezy, Sala Ziemi wolne miejsca miała już tylko gdzieś w górnych warstwach kosmosu, więc stanowczo acz grzecznie odmówiłyśmy przesiadki, co spowodowało lekką konsternację proszącej nas Elwiry Rogody. Każdy chciał być miły i o rozwiązaniach siłowych ani obrażaniach się nie było mowy, więc czekałyśmy na cud jakiś. Blogowe towarzystwo działa jednak również w strefach cudów, bo nie wiadomo jak, upchnięto w tym I rzędzie i VIP ów i nas, trzy niepokorne ogrodniczki 😛
No i się zaczęło…
Nie będę relacjonować wszystkich prelekcji ani warsztatów, na fanpejdżu BCP mają pojawić się wkrótce filmowe materiały (wszystkie wykłady i panele były nagrywane) oraz masa zdjęć z imprezy, więc kto chętny znajdzie sobie i posłucha całości albo wybranych kawałków. A zapewniam, że jest czego słuchać… Było przede wszystkim CIEKAWIE. O tym jak nie zanudzać Czytelników mówiła Janina z Janina Daily (tutaj warto odwiedzić przede wszystkim fanpejdż Janiny) i bynajmniej nie zanudziła nikogo – sala ryczała ze śmiechu. Podobny efekt wywołał Andrzej Tucholski, ten miał jakieś turbo doładowanie i energii tyle, co różowy króliczek z bateriami Durracell – byłam pod wrażeniem 🙂
Było też BIZNESOWO, o czym opowiadały takie gigantki jak Pani Swojego Czasu czy Joanna Glogaza. Przy okazji – Joanna mówiła tak szybko, że mój system audio nie nadążał przetwarzać dźwięku na zrozumienie wypowiadanych przez nią słów:) Ale perfekcyjnie przygotowana prezentacja fantastycznie pokazała sukces Joasi i kursu jaki przygotowała.
Nie obyło się również bez REFLEKSJI, a tymi przemyśleniami na temat blogosfery dzielił się pionier świata blogowego, czyli Jason Hunt vel Kominek, vel Tomek Tomczyk, po Bożemu 🙂 Tego Pana chyba przedstawiać nie muszę, on już funkcjonuje jako guru blogosfery, a nie gigant.
Kto nie chciałby się znaleźć w jego rankingu najbardziej poczytnych blogerów jest po prostu kłamczuszkiem 🙂
O RELACJACH z markami (i agencjami) opowiadało wielu, prym na forum wiódł Edwin Zasada , który stanął na BCP po drugiej stronie lustra, czyli po stronie Agencji  oraz – na warsztatach- Ilona Kostecka. Było profesjonalnie i kontrowersyjnie, oberwało się jednym i drugim, przy czym wyszło na to, że nie taki bloger święty za jakiego chciałby uchodzić… 
A propos warsztatów – tutaj każdy mógł wybrać coś dla siebie – było sporo fotografii, własnej marki, relacji z Klientami czy Czytelnikami po prostu. Bez względu na to, czy blogerzy szukali tam inspiracji jak zarabiać na blogu, jak z bloga zrobić biznes promowany własną twarzą czy marką, czy jak zwiększyć liczbę Czytelników bez zarabiania na blogowaniu – każdy znalazł tam odpowiedź na swoje pytanie.
Warsztaty fotograficzne z Elwirą Rogodą – tak, ta co chciała nas, ogrodniczki przesadzić:) i firmą Semilac. Za zdjęcie zrobione na warsztatach dostałam nagrodę, piękne, kolorowe lakiery 🙂
Jako jedyna bodaj ogrodniczka maluję sobie na kolorowo paznokcie, więc będą jak znalazł na lato. Dziękuję 🙂
Słowami kluczami tegorocznej konferencji były właśnie RELACJE i ogólnie pojęty SZACUNEK do drugiej strony: Czytelnika, Klienta, Marki, Agencji czy do siebie nawzajem. O tym że ważna jest treść i forma. O tym że zawsze powinniśmy dać drugiej stronie najlepszą jakość zarówno merytoryczną jak i wizualną. O tym, że powinno się dotrzymywać danego słowa, powinno się tak traktować naszego Czytelnika czy partnera biznesowego jak sami chcielibyśmy być traktowani. O tym, że cel wcale nie uświęca środków i pieniądze nie są najważniejsze. O tym, żeby być mistrzem w swoim fachu i ciągle się doskonalić w POMAGANIU innym.
Bo wszędzie tam, gdzie pieniądze stanęły przed pomocą i efektywnością kursów/wpisów/działań/wyzwań/produktów – wszędzie tam na końcu tej drogi czekała na blogera PORAŻKA. Sromotna klęska zarówno wizerunkowa dotycząca marki  jaki ta dotycząca blogera jako osoby.
A mówili o tym prawdziwi giganci blogosfery. Ludzie, którzy swobodę pióra, własną wiedzę, spostrzegawczość, oko do robienia zdjęć, pasję podróżniczą, wiedzę prawniczą  czy inne umiejętności przekuli w ogromny sukces. Sukces który pozwolił im zarabiać realne pieniądze. Gro z nich nadal pracuje w swoich zawodach jakże różnych od świata jaki opisują na blogach, zaś same blogi są tylko ekspresyjną formą opisywania świata, hobby, pasji czy po prostu pamiętnikiem prowadzonym tak, że można byłoby nakręcić kasowy film na tematy w nim zawarte 🙂
Spotkało się w Poznaniu towarzystwo barwne i jakże różne. Blogerki parentingowe, kangurujące swoje maleństwa i karmiące je piersią na sali albo w restauracji przy stoliku, bez ukrywania się po toaletach czy „specjalnych kącikach intymnych”, blogerki modowe które z daleka można było rozpoznać po stroju i dbałości o detale typu apaszka, torebka idealnie dopasowana do butów i paska, blogerki kulinarne z kolorowymi koktajlami w ręku, fotograficzne z aparatem – lunetą uwieszoną u szyi, coachingowe bacznie obserwujące otoczenie, zorganizowane trenerki umiejętności wszelakich… barwne motyle. Wszędzie. Wszyscy różni, a jednak jakże podobni. Każdy rozwijający swoje talenty, wychodzący dalej niż schemat praca – dom – piwo/kawa/wino ze znajomymi raz w miesiącu i dwa tygodnie urlopu. Chętni do pomocy, do rozmowy, do udzielania porad młodszym koleżankom i kolegom. Wszyscy serdeczni – żadnej zawiści. Wyjątki potwierdzają regułę 🙂
Przerwa i networking, czyli po naszemu rozmowy i nawiązywanie relacji, poznawanie siebie i swoich działalności, blogów, zainteresowań.
Dbajmy więc o relacje i wzajemny szacunek, doskonalmy się w tym co robimy, rozwijajmy własne pasje i wciągajmy w to innych, uczmy ludzi tego, co umiemy sami, bądźmy pomocni i serdeczni, a SUKCES sam do nas zawita.
Zapuka do naszych drzwi uśmiechnięty od ucha do ucha i powie – OTO JESTEM.
Wypracowany, wyczekany, zasłużony.
Czego życzę wszystkim uczestnikom Blog Conference Poznań 2017 i do zobaczenia za rok. Koniecznie bądźcie, bo warto 🙂

7 komentarzy

  1. Skoro piszesz, że warto, to za rok się zmobilizuję. Teraz bardzo się wahałam, czy znajdę tam coś dla siebie w ogóle…

  2. Jak ja mogłam to przegapić, takie szychy blogosfery:( no cóż, zostają tylko relacje i materiały że strony BCP
    Już polubiłam i czekam. Dziękuję Magda 🙂

  3. Hej Magda! Bardzo interesujące sprawozdanie 🙂 Super. Chyba za rok się tam pojawię 🙂 Serdeczności!

  4. Ale fajna relacja! Jeśli ktoś z BCP wyniósł tyle fajnych emocji i przemyśleń, to zdecydowanie należało mu się miejsce w pierwszym rzędzie!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*