Idzie ZIMA i cyrki z niedoczasem:)

Idzie… Gdzieniegdzie już przyszła, śniegiem zasypała wioskę jedną, drugą…:) Listopad łaskawym okiem na nas spoglądał i rozbisurmanili się ogrodnicy maści wszelakiej:) Myśleliście, że 10 stopni i słoneczko będzie nam towarzyszyło do Gwiazdki?

Oj, co to, to nie! Nie ma tak dobrze – sorry, NIE TAKI mamy klimat:):):)
Przymrozki sprawiły, że w wielu ogrodach kwiaty  zaklęte zostały w szklanym pocałunku – będą tak trwały, dopóki mróz nie zelżeje – wtedy smętnie zwisną, zapadną się, umrą zupełnie. Pozostawiłam w ogrodzie trochę kosmosów, wyżlinów, aksamitek – teraz podziwiam jak zastygły w bezruchu. jakby się wsłuchać dobrze, może usłyszałabym jak dzwonią o siebie szklane płatki???
Woda w stawiku i w strumieniu ciurka sobie pomalutku i tworzy bajkowe kompozycje. W lodowych cudach skrzy się słońce dawno nie widziane:)
Popadałam w depresję rodem z Irlandii, posiłkowałam się świecami, kominkiem i nalewką, ale mój zapas witaminy D i serotoniny spadał na łeb na szyję i byłam już gotowa wykupić karnet na solarium:)
Ogród dziś cały zawirowany – wiało jak diabli, czubki drzew chwiały się w szaleńczym tańcu. Wyszłam na chwilę – zmarzłam jakbym siedziała tak z godzinę i to bez rękawic. Mówi się co prawda, że nie ma złej pogody, tylko ludzie się niewłaściwie ubierają:), ale muszę się mocno oszczędzać, bo mam szpitalny czas przed sobą.
Niby nic takiego, ale zalecenia są wyraźne: żadnych nerwów, żadnego wysiłku, żadnego przeziębienia. Dziś więc wyskoczyłam na sekundę opatulona niczym Eskimos, nawdychałam się świeżego powietrza, zarumieniło mi policzki:)
Na śniadanie raczyliśmy się chlebem z twarożkiem i czosnkiem (polskim, naszym, najzdrowszym) oraz  pożarliśmy ostatnie dojrzałe pomidorki z ogrodu:)
Na obiad zaserwowałam zupę dyniową z imbirem, na podwieczorek śrutowaliśmy orzechy laskowe niczym rasowe wiewióry:)
Żadnego wielkiego sprzątania – ot, tak, po wierzchu, do świąt jeszcze szmat czasu:)
Segregowałam dziś nasiona dla dziewczyn na wymianę i wybierałam w necie półki do Pracowni. Obskoczyłam Wasze stronki, pozachwycałam się tu i ówdzie. Poszukałam inspiracji, zapisałam kilka adresów sklepików z wyrobami Hand Made – będą jak znalazł na świąteczne upominki:)
Ponawijałam Mężowi na uszy makaron kiedy i jakie zmiany powinny dotknąć nasz dom, podjazd i ogród – słuchał, kiwał głową, ale wiem, widzę, że jeżeli sama się za to nie wezmę, to miną lata świetlne zanim się doczekam:)
Czuję też w kościach, że i stolik ogrodowy będę musiała zrobić sama – Mąż szanowny ma głowę zaprzątniętą robotą w robocie, a w ramach relaksu kładzie płytki w piwnicznych katakumbach, więc takie pierdoły jak pomocnik ogrodowy to zwykłe zawracanie głowy:)
Dziś pierwsza niedziela Adwentu – odliczanie czas zacząć:)
Jak tylko stanę na nogi trzeba zająć się domem – porządkami od podszewki, piernikami, ozdobami, wiankami i tym wszystkim, co tworzy tak cudny, grudniowy nastrój.
Nie mam kalendarza adwentowego, bo w moim domu mieszkają duzi już chłopcy:)  Słodycze ci chłopcy zeżarliby „na raz”, a z planowaniem wspólnego czasu (taki pomysł podsunęła Joanna, żeby w kieszonki kalendarza kłaść karteczki z zapisanymi rzeczami, którymi wspólnie będziemy się zajmować – miały to być gry, wyjście do kina, wspólna zabawa itp…)  to u nas krucho w grudniu – zwykle mamy nawał pracy, masę wyjazdów, nadgodziny takie, że siedzenie boli – w tym rozgardiaszu muszę zadbać o Święta w wymiarze duchowym i komercyjnym, kulinarnym i zdobniczym, muszę pilnować dziecka i jego szkoły, swoich terminów, terminów Męża, księgowości, psa, kota, uprasowanych obrusów, kolorowych poszewek na poduchy i zapalanych wieczorem pachnących świec:)
Poświęcamy więc sobie czas, ale bez planu i obietnic – głupio byłoby ich nie dotrzymać:)
W tym roku doszło jeszcze moje zdrowie, o które też muszę zadbać i znaleźć na to trochę czasu.
Trudno to ogarnąć, ale paradoksalnie Adwent mi w tym pomaga – wykluwają się ze mnie niespożyte pokłady spokoju, opanowania, logistyki i uśmiechu – nawet jak mnie nosi od wewnątrz, to się hamuję – wszak niedługo Boże Narodzenie!
Mój uwielbiany tak niedoczas nie daje mi  w kość dwa razy w roku: przed świętami Bożego Narodzenia i na wiosnę, podczas rozpoczęcia sezonu ogrodniczego. Nie wiem jakim cudem dzieją się takie cyrki z tym czasem – niedoczasem, ale im mam go mniej – tym więcej jestem w stanie zrobić:)
Czego i Wam życzę Kochani Podczytywacze!
Nie zapomnijcie Kochani dokarmiać ptaków!!!

17 komentarzy

  1. Madzia, a ja myślałam, że to tylko u mnie kalendarz adwentowy wycofany z powodu zbyt szybkiego znikania podkradania czekoladek przez dużego chłopca 😀
    Nie daj się zdrowotnie, trzymam kciuki za pomyślny przebieg szpitalnych przedsięwzięć. Wśród osób mi bliskich też ostatnio kilka takich historii, widać taki czas…

    • Nooo, moi w JEDEN dzień zeżarli 3 (słownie TRZY – na głowę) czekolady mikołajkowe. I czekoladowego mikołaja na spółkę:) I jeszcze mi szafki przeszukali…ja już naprawiona, nakręcam się pomalutku, więc zdrowieję:) Uściski serdeczne ;*

  2. Co to jest z tymi szpitalami i zdrowiem w tym roku przed Świętami? Też latam w te i nazad :/ U mnie kalendarz adwentowy jeszcze kilka lat będzie na pewno 😉 Ale w przyszłym roku chcę zrobić też taki osobny dla siebie i Małża – coś na zasadzie tego o czym pisała Asia z Green Canoe 😉 Dużo zdrówka życzę!

    • Aj taki czas chyba – po sezonie i przed świętami każdy chce się ponaprawiać:) Pomijając nagłe przypadki, to najlepszy czas na "warsztat":) Ja nie dam rady wywiązać się z karteczkowych obiecanek, nie ten wymiar pracy niestety. Buźka:)

  3. Przepiękne zdjęcia!

  4. Ja też tak mam – im mniej czasu tym więcej jestem w stanie zrobić. To taki paradoks ale myślę, że po prostu trzeba mieć odpowiednią motywację. Zimy nie lubię ( z wyjątkiem Świąt) ale to dobry czas żeby odpocząć przed kolejnym ogrodowym sezonem. Ptaszki już dokarmiamy. Przyzwyczaiły się i masowo okupują karmiki aż radość popatrzeć.
    Życzę Ci Madziu zdrówka, z resztą na pewno sobie poradzisz.

    • Troszkę mnie podreperowali, więc pomału się rozkręcam świątecznie. Ja zimę lubię, ale taką prawdziwą – szufla uszykowana, tylko śniegu brak… Uściski serdeczne 🙂

  5. Ale piękne zimowe widoki, u mnie takich jeszcze nie ma. Lubię zimę, mam wtedy na wszystko czas 🙂
    Pozdrawiam Ciebie serdecznie.

    • Widoki są ładne, ale ładniejsze będą jak śnieg spadnie! Czekam niecierpliwie:) Ściskam 😉

    • Wreszcie i u mnie spadł śnieg i od razu świat poweselał 🙂
      Pięknych świątecznych chwil życzę Tobie i Twojej rodzinie, uśmiechu, radości i ciepła rodzinnego. A w Nowym Roku spełnienia marzeń!
      Pozdrawiam świątecznie.

  6. Madziu, piekne zdjęcia zimowe. Ptaki zamierzamy dokarmiać całą rodziną i powoli szykujemy bomby smalcowo-nasionowe. Pozdrowienia

  7. Ja też życzę zdrowia, a podziwiam zakrzątanie i energię bardzo. Ja tak sobie dreptam tylko. I też mam niedoczas, w dodatku ozdoby zaczelam malować świąteczne… piękne twoje ogrodowe zdjęcia. Zaklęty ogród. Lubię zimowy czas, za to, że ogród zasypia i mogę zając się domkiem^^

    • Kalino, zaklęty ogród daje wytchnienie tylko na chwilę. Ja czuję się jak żeglarz zawijający do portu – niby fajnie, niby z rodziną, niby nie kiwa…ale ile tak można na stałym lądzie? I już za chwilę będzie mnie nosić – może po miesiącu, może po dwóch:) Niebiosa zesłały Boże Narodzenie w międzyczasie, bo inaczej bym zwariowała;) Już widzę to Twoje dreptanie – za chwilę takie śliczności nam zaserwujesz u siebie, że popłoniemy ze wstydu że my tak daleko w polu:)
      Pozdrawiam cieplutko!

  8. Madziu, zdrówka Ci życzę. Dbaj o siebie. Pozdrawiam

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*