Pieskie życie…

Dziś nieco inaczej, niezielono, niekolorowo, niefajnie….

Na fotce Orion – nasz pies. Nasz Przyjaciel. Jak widać nie zawsze miał chłop pełną michę, sucha budę i mizianie za uchem…

Takich „Orionów” są całe masy – w każdym schronisku, przytulisku, w zapadłych psich budach z krótkimi łańcuchami. Ori na przykład dwoi się i troi, żeby z takiej bidy powyciągać „za uszy” (albo za ogonki jak kto woli…) psiaki różnej maści, wielkości i w najróżniejszym wieku. Wiele osób o Wielkim Sercu jej pomaga, ale prawda jest taka, że od tego psiego nieszczęścia można dostać niestrawności i zawrotów głowy, bo gdzie się człowiek nie obróci – tam gapią się na niego TAKIE właśnie ślepia.

Orion miał szczęście, bo szukaliśmy akurat psa. Wiedziałam od razu, że nie wchodzą w rachubę szczeniaki, z bardzo prostego powodu – szczeniaczka trzeba wychować, nauczyć wielu rzeczy, a my najnormalniej nie mieliśmy czasu. Chcieliśmy więc psa dojrzałego, a przynajmniej takiego, który „wyrósł z pieluch”:) W dobie Internetu wyguglowaliśmy sobie psy do adopcji i tak oto wyskoczyła nam .ASTRA. 
Astra była pod opieką Fundacji Akity w Potrzebie , ale przebywała jeszcze w schronisku „gdzieś na południu Polski”. Chcieliśmy się z nią zobaczyć, nawet pojechać, ale nie podano nam adresu – Astra czekała na zabranie ze schronu, później miała zostać zbadana, poddana obserwacji, wysterylizowana, miały zostać określone jej cechy osobowości (m. in. stosunek do psów, suk, innych domowych zwierząt, ludzi z podziałem na kobiety i facetów, do dzieci i osób starszych, do hałasu, ogrodu – cała masa „testów”), i dopiero po jej „socjalizacji” dobierano dla niej odpowiednich ludzi. Tak to działa, nie było mowy o opuszczeniu któregoś z punktów.
Oczywiście obowiązkowe wizyty Opiekunów w przyszłych domach, baczne obserwowanie, czy i pies zaakceptuje swoich ludzi, sprawdzenie warunków, później jeszcze kilka wizyt, wspólne spacery i dopiero później papiery adopcyjne:) taka to długa droga, przy czym pamiętam, że nie było wcale pewności, czy Astra w ogóle przyjedzie do Wielkopolski… Wtedy Paweł vel Kosa zaproponował nam Oriona. Astra śniła mi się po nocach, a Paweł był zdeterminowany:) Poszliśmy na spotkanie. Orion wpatrzony w Pawła jak w obrazek… pomyślałam „Co ja tutaj robię??? Pchać się między wódkę a zakąskę” Zazdrosna byłam czy jak?:):):)
Ale wódka (czy zakąska, jak kto woli) miał już w domu akitę tak potężnego, że zjadłby Oriona na śniadania:) Misaki król:):):) O drugim nie było mowy…
Kilka wizyt i spacerów topiło lody między mną a Orionem… Zapadła decyzja, że Orion zamieszka z nami. Wtedy przyjechała Astra… serce mi zawyło.
Możecie sobie wyobrazić. Zwykle sercem się kieruję i byłam gotowa jechać po nią natychmiast, porwać – nie wiem, cokolwiek… ale był też Orion, który już zdążył nauczyć się machać mi ogonem na powitanie. Mogłam go tak zamienić, porzucić? Nie… Dwa psy nie wchodziły w rachubę. Głos rozsądku reprezentował Kazimierz:) I ja za nim podążyłam.
Tak Orion stał się pełnoprawnym domownikiem. Jeżeli chcecie poczytać więcej, zapraszam TUTAJ – Orionowe Love Story od schronu, przez Dom Tymczasowy, Fundację aż w końcu do własnej budy. Z jelenimi rogami nad wejściem i designerkimi zastrzałami:) A co!
Astra również znalazła swój dom i swoich Ludzi – kochają ja całym serduchem.
Orion jest na pewno pierwszym akitą z Fundacji który wspiął się na 1425 m n.p.m., pierwszym który przespał się w jedwabnej pościeli w jednym z Pałaców które odwiedziliśmy – nie napiszę w którym, bo nas więcej nie wpuszczą:):):), pierwszym, który wszedł „na salony” w klasztorze Cystersów i z bliska oglądał marmurowe posągi:)
Akita to trudna rasa. Kocha przebywać z ludźmi, ale ma swój charakterek:) Te psy walczyły u boku japońskich Samurajów, polowały na jelenie i niedźwiedzie. Atakują bezgłośnie, są niezmordowane i bardzo dzielne. Za swoim człowiekiem poszłyby w ogień.
Jednak ten, który pozwoli się zdominować akicie, zamknie ją w kojcu, nie pozwoli spacerować, być ze sobą, nakarmić, przytulić… temu naprawdę biada. Wtedy akita staje się wrogiem, którego nikomu nie życzę.
Nasz Orion jest misiakiem.
 Ale my jesteśmy dla niego tak samo jak on dla nas:)
Nasz wierny Orion:)

22 komentarze

  1. Muy buena serie, bonitas fotos con el mejor amigo del hombre, los perros siempre serán nuestros más fieles compañeros…Enhorabuena.
    http://misojosasiloven.blogspot.com.es/

    Un saludo.

  2. Niestety teść mój, właśnie z takiego niepełnego akity zrobił takiego wroga 🙁 Żal mi psiaka strasznie, ale boję się już go. Kilka lat temu, jak jeszcze luzem latał, to w tyłek mnie podgryzł. Pewnie gdyby nie Młody, to bym starała się zaprzyjaźnić z psiutem i go zabrać. Ale bezpieczeństwo z 4-latkiem najważniejsze. Jak już (kiedyś?) remont skończymy, to na pewno pies musi być. Wtedy się zgłoszę do Ciebie po kontakty pewnie 🙂

    • Akity szczypią:) To takie całuski – mam obszczypane ręce, nogi i tyłek też:):):) Nie wyrokuję, może jest dzikus, ale poznaj akitę "od podszewki":) To bardzo fajne psiaki – skoro biegał luzem to raczej miał kontakt z człowiekiem. Ale psa nie znam, Ty znasz lepiej. W Fundacji był przypadek, bardzo smutny, kiedy oddany musiał zostać pies. Pies był faceta, żona i teściowa nie umiały sobie z nim radzić, kiedy urodziło się dziecko zaczął atakować i niestety dostał facet ultimatum, albo pies albo…zona i dziecko – właściciel znalazł fundację i oddał im psa, ale podczas socjalizacji pies agresywnie reagował na kobiety, próbę zabrania miski i…rzucił się na dziecko jednego z opiekunów. Nic się nie stało, ale po konsultacjach uznano, że pies jest niebezpieczny i go uśpiono….Jeżeli będziesz szukała psa zajrzyj na stronę Akity w Potrzebie – jeżeli oczywiście myślisz o akitach:)

    • Szkoda, że wówczas nie wiedziałam, iż to normalne podszczypywanki są 🙂 Niestety to bieganie luzem skończyło się kilka lat temu. U teścia pracował i mieszkał pan, który zajmował się psem też i właściwie tylko jego się słuchał. Ale pan odszedł, pies poszedł na łańcuch nocą, za dnia w boksie. Teraz już tylko w boksie. Zdziczał. Nad akitą myślimy, bo jak dla mnie ich pyski są ciągle uśmiechnięte i po Waszym przykładzie widać, że mogą być pełnoprawnym członkiem rodziny 🙂 Pożyjemy – zobaczymy.

  3. Najważniejsze są dobre zakończenia! głaski dla Oriona:D Nasza Dyńcia jest zgarnięta z ulicy. Mimo, że była malutkim kociąszczem, 9 lat jej zajęła socjalizacja:D

    • Orion dziękuje:) Koty to … inny temat, zupełnie nie z tej planety:) Mój był zdjęty z płotu jako kociak chudy jak pająk – wlazł i nie mógł zejść, darł się tak żałośnie że w całej okolicy było go słychać:) Chcieliśmy mieć zwierza, ale wtedy absolutnie nie miałam warunków na psa – uznałam (połowicznie mając rację), że kota można bezpiecznie w domu samego zostawić na pół dnia…:) i się przeliczyłam:) Poczochraj Dyńcie po brzucholku ode mnie:)

  4. Prawdziwy szczęściarz z Oriona i z Astry również.Żeby tak wszystkie psy mogły doznać takiego szczęścia
    Film widziałam:)wzruszający!!!

  5. Piękne zakończenie, tym bardziej, że Astra też znalazła kochający dom. Sama już się przekonałam, że branie psa bezpośrednio ze schroniska jest bardzo ryzykowne. Nasz Nico był na początku bardzo agresywny do naszych kotów, dopiero po trzech latach zaczęły się tolerować. Trzeba być bardzo wytrwałym i podchodzić do zwierząt z miłością, i tak jak Tupajka, nie poddawać się. Jak ze zwierzęciem się długo przebywa i tłumaczy tym większa radość z posiadania tak mądrego i kochanego przyjaciela:)))

    • Tak, znalezienie domu przez Astrę bardzo mnie ucieszyło:) Orion też "trochę czasu" oswajał się z naszym kotem, który najpierw rzucił się na niego z pazurami, a pogoniony "obraził" się i nawet na jedzonko ostentacyjnie do sąsiadki chodził (nasze oczywiście, ale od nas nie brał!) Teraz wylegują się razem na ganku:)

  6. Z przyjemnością przeczytałam wspaniałą historie…. pięknie ją opisałaś – pozdrawiam serdecznie

  7. Piękna historia i bardzo podziwiam wszystkie osoby, które przygarniają psiaki po przejściach. Marzymy z moim lubym o psie i byliśmy bardzo blisko zaproszenia go do naszej małej rodziny, ale wygrał rozsadek i przekonanie, że przy naszym stylu życia i pracy nie będziemy w stanie zapewnić mu tyle czasu i uwagi, na ile zasługuje. Myślę, że adopcja to jedno, ale równie ważne jest uświadamianie, że pies to nie uroczy pluszak, ale wielka miłość i odpowiedzialność na kawał życia. Tak, aby chwilowe zachcianki człowieka nie kończyły się psimi dramatami.
    Życzę wam z Orionem jeszcze dużo pięknych podróży 🙂

  8. Piękna opowieść. 🙂
    Moja Ruda jest psem schroniskowym. Miała lęk separacyjny, niszczyła wszystko co jej wpadło w zęby i łapy kiedy nas nie było w domu. Możliwe, że ktoś inny by się zniechęcił. Ale nie ja 🙂
    Jest już ze mną 8 lat (zabrałam ze schronu, gdy miała pół roku).
    Pozdrówki serdeczne!
    A film jest wart obejrzenia…Wzruszam się za każdym razem.

    • Zawsze bardzo się ciesze jak ludzie adoptują psa ze schroniska:) To naprawdę przyjaciel na całe życie! Film polecam, ale z zapasem chusteczek:) Pozdrówki tym razem i dla Rudej, wymiziać po brzucholu proszę ode mnie:)

  9. Mój Frodo prawdopodobnie kogoś zaskoczył gabarytami. Jakoś trudno mi uwierzyć, że komuś zwiał. Ani mu w głowie takie numery. Celem jego życia jest uwalić się w cieniu na trawie i polować na trzmiele.

  10. Orion jest zjawiskowy, choć teraz jak gubi podszerstek wygląda jak kawał nieszczęścia:)
    To prawda, jakby każdy brał ze schronu, mniej byłoby nieszczęść. Tylko nie starczy wziąć, trzeba jeszcze zadbać, a to już nie każdy potrafi… W Fundacji znajdują się psy z rodowodem, za które ktoś zapłacił fortunę…a mimo to wyrzucił za bramę, za drzwi. Powód??? Choćby jak pies okazał się "trudny", jak okazało się, że dwa spacery na skwer przed domem po kwadrans każdy to za mało, jak pies zaczynał "demolować" wypielęgnowany trawnik, jak nagle zachoruje, bo kupiony okazyjnie okazał się psem z chowu wsobnego, jak z puszystej kuleczki wyrósł na brytana wielkości i wagi cielaka…ech…

  11. Ale piękny!! Trudne te rozterki, czy Orion, czy Astra… Nie znam osobiście żadnego akity, ale słyszałam, że charakter mają. I te ogonki w precelek:)))

    • Mają charakterki i piknie się uśmiechają:) Orion jest mixem akity, nie jest rasowy, ma nieco krótsze łapy od akit i ogonek tylko czasami zwija w precelek:) I adoptuje, a akity słyną z tego, że nie adoptują:)

  12. Piękna historia i piękny Orion. Gdyby tak każdy tylko jednego bezdomniaczka wyciągnął ze schronu, ech…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*