Zawalona, Zakręcona…

Rys. Sadurski

Zamówiłam mapy na studia. Mamy teraz zjazdy co miesiąc, więc ciężko się zmobilizować:), ale daję radę. Zaznaczyłam w kalendarzu terminy zjazdów i z reguły tydzień przed przygotowuję wszystko „na świeżo”. No więc zamówiłam te mapy na przyszły tydzień, myślę sobie – damy radę. Na ten weekend miałam rozplanowane zajęcia malarsko-wnętrzarski (kiedy ja pierniki upiekę jak Bozię kocham nie wiem…), a że dnia ubywa i szybko ciemno, poszliśmy wczoraj z kurami spać:) Wstaję rano, robię kawę i śniadanie, siadamy, a tu sms „Magda, będziesz dziś???” Myślę sobie – gdzie mam być, jestem tu i jem jajko na miękko, żeby mieć siłę pędzlem machać…”No na Uczelni” Panika…”Przecież dziś nie mamy zjazdu…” – nieśmiało piszę… Koleżanka na to: „Ależ mamy, właśnie siedzimy, za chwilkę mamy ćwiczenia, potrzebne są mapy…” Hardkor!!! Trzeci wymiar!!! Równoległy świat!!!! Lecę sprawdzić w kalendarz: Zjazd 21, 22 grudnia. No ok, jestem normalna…Patrzę w drugi – wisi w kuchni: 21, 22 grudnia…Ale zanim napisałam, że Prima Aprlilis już był, odpalam neta i sprawdzam na stronie Uczelni: 14-15 grudnia….No i zaklęłam jak szewc…JAK ja to zrobiłam nie wiem, od października żyję w przeświadczeniu, że ktoś tak durnie zjazdy ustawił, że przed samymi świętami, obwarowałam kalendarze, żeby nie zapomnieć…i masz Babo placek… Dziewczyny miały kogo obsmarować, ja musiałam zdezerterować i przyjmę wszystko „na klatę” jak spotkam się z wykładowcą…Rzuciłam się w wir pracy, zdarłam sobie kończyny, zrobiłam chłopakom spaghetti, na wieczór zaś z tej złości przeszukałam kuchnię w poszukiwaniu pustych kalorii (najlepiej czekolady z orzechami), ale jakieś Wiewióry już wyjadły wszystkie zapasy…i przypomniałam sobie o pieczonych jabłkach które serwowała u siebie Ika… Z czterech usunęłam gniazda nasienne, tak na wylot i owinęłam w papier do pieczenia. Z braku serka waniliowego wrzuciłam do miseczki twaróg zwykły z Biedronki, wsypałam cukier waniliowy i ze dwie łyżki cukru pudru i zmiksowałam to z jajkiem – masą wypełniłam dziurki w jabłkach. Wierzch posypałam orzechami włoskimi, cynamonem i polałam lekko miodem – i do piekarnika…

Nie muszę mówić jak pachniały:) BOSKO!!! Smakowały tak samo…
Dziś już byłam na zajęciach, choć jeden dzień uda się uratować…jednak nie skończyliśmy prac remontowych, znowu mamy obsuwkę…
Motto na kolejny tydzień
ZWOLNIJ!!!
Zjedz pieczone jabłko, popij cydrem z cynamonem, rozpal w kominku, święta nie zając…i tak nadejdą:):):)

14 komentarzy

  1. Dziewczyny, pięknie dziękuję za życzenia, odsyłam z nawiązką: spokoju, miłości, radości i Bożej Iskierki w Waszych cudownych sercach!!!

  2. Wesołych świąt pachnących choinką, wielopokoleniowego stołu i miłości. Najserdeczniejsze życzenia!

  3. Radosnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia !

    Pozdrawiam
    Tomaszowa

  4. Ha,
    a ja myślałam, że tylko mi się tak zdarza…
    Tylko, że ja zazwyczaj przychodzę/przyjeżdżam przed czasem: dzień, tydzień…
    Tak, trzeba zwolnić,
    Pozdrawiam!
    m.

  5. Takie życie:))) A jabłuszka wyglądają bardzo apetycznie, no ślinka leci…

  6. :)))))))))))) Aż tak to nie zawaliłam, ale mało brakuje… malowanie ścian w jednym pokoju miało być, ale się nie wyrabiam, chyba cichcem w same święta zacznę, że niby takie hobby odprężające mam…

  7. To chyba będzie dobre hasło na ten tydzień … w weekend totalny brak wypoczynku, bo trzeba wszystko:D Ostatnio odkryłam cydr lubelski, jest niezły:)

  8. He he tak jak u mnie:)Ile ja już spotkań zapisanych na bank przewaliłam:)A co do czasu,to śmiałam się patrząc na mój 'meksyk'w domu,że odpocznę w styczniu.

    • No to fajnie, że nie tylko ja tak mam:) Jasne, z tym odpoczynkiem…mam jednak nadzieję, że jakoś wyszarpnę prawdziwy urlop w lutym…a Tobie życzę stycznia wolniejszego:)

  9. To mega przykry poranek sobotni miałaś 😉 Najgorzej jak tak się człowiek w kapciach rozkomfortuje, a tu się okazuje, że coś było "na teraz". I bardzo się cieszę, że nie tylko ja przed samymi świętami malowanie urządzam. Jakoś tak raźniej mi jutro z tym pędzlem i wałkiem będzie. Za to pierniki są! Dzięki mojej mamie, która dała radę przerobić te ilości – ja w połowie po angielsku zdezerterowałam 😀 Tylko przydałoby się je jakimś lukrem albo polewą jeszcze potraktować. Tylko ciekawe kiedy…

    • Nerwowy bym rzekła. No tak, u mnie nikt rękawów nie zakasa:) Pierniczki daj dziecku do polukrowania, folię rozłóż tylko w kuchni:) Sprzątniesz wszystko razem z pomalarskim bałaganem:)

    • Oj dziecku dać nie mogę. Muszę ukrywać przed nim zapas pierników, bo strasznie kradł jak my piekłyśmy 😉 Poza tym w mojej kuchni?! 😀 Muszę Cię na kawę zaprosić jak już remont ogarniemy kiedyś, to zobaczysz moją meeeega mini kuchnię 😉

  10. Oesuuu, aż się spociłam!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*