Wielki come back recyklingu, czyli POLEKO 2013

Recykling to jeden ze sposobów ochrony środowiska i w wolnym tłumaczeniu oznacza ODZYSK. Najłatwiej skojarzyć sobie jego znaczenie z tym oto symbolem:

Fot. Internet
Segregacja śmieci  (nowa „ustawa śmieciowa”) ma na celu właśnie jak najszersze wdrożenie recyklingu w nasze życie, bowiem góra śmieci jaką człowiek produkuje  – zwłaszcza człowiek społeczeństwa konsumpcyjnego – bez recyklingu wkrótce nas przykryje. Dawniej, za czasów mojego dzieciństwa zbieraliśmy makulaturę (za papier toaletowy, bo w sklepie nie było), kapsle po mleku i śmietanie (bo budowano Palmiarnię), dzieciaki (tak, dzieciaki!) zbierały butelki i oddawały do skupu, żeby mieć parę swoich groszy, które wydawały później na oranżadę w proszku:):):) Akcję zbierania butelek organizowały też całe drużyny harcerskie i miały z tego pieniążki dodatkowe. Zresztą zbierało się wszysko, bo wszystko mogło się przydać, a o tym jak zrobić coś z niczego opowiadał i pokazywał co tydzień niezapomniany Adam Słodowy w cyklu…”Zrób to sam”:)  Ciuchy się cerowało, łatało, oddawało młodszemu rodzeństwu, nikt nie patrzył na metki, znaczki (bo ich nie było),  cieszyliśmy się tym co mieliśmy, a dzieci i młodzież tak była wychowywana, że zbiór surowców wtórnych zawsze był premiowany. Takie czasy:) Nie będziemy polemizować czy lepsze czy gorsze – INNE z pewnością.  Później przyszły JESZCZE INNE czasy i wszystkiego było wbród. Miałam wrażenie, że recykling  stał się  passe, triumfy święciły jednorazówki wszelkiego rodzaju, cerowanie i przerabianie było wyśmiewane, wszystko było ogólnodostępne, nikt się nie interesował odzyskiem, bo nie musiał. Żarówki, sprzęt elektroniczny, baterie, szkło, papier, folia, puszki i zużyte dezodoranty…to wszystko lądowało we wspólnym koszu na śmieci. Ochrona środowiska raczkowała, świadomość społeczna jakby się cofnęła w rozwoju… Starczyło przejść się po lasach i maszkarony śmieciowe straszyły w krzewach, foliówki powiewały na konarach drzew, śmietnisko było w każdym rowie… mamy tak niestety do tej chwili, TUTAJ pisałam o eternicie i starych lodówkach na terenie … objętej Naturą 2000 Dolinie Samicy. 
Sławetna ustawa śmieciowa i zapewne Unijne restrykcje ze śmieciami związane:) wymusiły niejako segregację odpadów i ich maksymalny odzysk. I BARDZO DOBRZE! Ruszył też wielki biznes śmieciowy i to też bardzo dobrze, bo na POLEKO miałam okazję obserwować takie maszyny, że Nobla ich wynalazcom:) Z przysłowiowej kupy sprzętu po segregacji i przetworzeniu uzyskiwano niemal czysty materiał wyjściowy do…ponownej produkcji. 
Odzyskiwać jak się okazuje można wszystko, a wprawna ręka i nieposkromiona fantazja podpowiada takie oto pomysły…
Hmmm … jesienna herbatka pita przy takim stoliku z pewnością prądu nie potrzebuje, dreszczyk przeleci po plecach za każdym razem jak się na tę zgrabna główkę  spojrzy:)
Samochody na gaz ziemny, na wodór, na prąd…to nas niestety czeka, i to już w niedalekiej przyszłości, bowiem zapasy ropy starczą nam prawdopodobnie na maksymalnie 30-40 lat, póki nie wyciśniemy Ziemi jak cytryny…a później? Hmmm. Dobrze, że już teraz o tym myślimy:)
Siatki foliowe z  rozkładają się w glebie 100 – 500 lat. A dostępne są wszędzie. Oczywiście i z tego problemu zdano sobie sprawę, zresztą obliczono kiedyś, że w ciągu sekundy produkowana jest jedna siatka, a my używamy jej około 25 minut, po czym wyrzucamy…do tego oprócz siatek końcowych ekspedientki pakują wędliny czy sery w pomniejsze folie, te pakują do siateczki, a my te siateczki do innych siatek…jak spirala. Tak więc świadomi zagrożenia ludzie głowili się nad wyprodukowaniem siatki biodegradowalnej i…udało się. Tak, są siatki które rozkładają bakterie glebowe. Oczywiście są w produkcji droższe od tych długowiecznych, ale teraz trzeba za nie płacić przy kasie. Byłam ostatnio świadkiem kiedy w markecie na B pan kupował siatki na zakupy mówiąc, że akurat pasują mu na kosz, a tańsze są niż worki na śmieci. Odruchowo spojrzałam na tę siatkę i znalazłam taki oto symbol: 
Ok, siatka jest z polietylenu o dużej gęstości, jest więc bezpieczny choć nie biodegradowalny… a szkoda. Jakie mamy zatem plastiki biodegradowalne? To polimery, głównie PHB (polihydromaślan) produkowane przez mikroorganizmy, PCL (polikaprolakton) wytwarzany z surowców petrochemicznych oraz PLA (poliaktyd) ten produkowany jest na drodze syntezy ze związków pochodzenia roślinnego. Polimery te rozkładają się i jako produkt uboczny rozkładu wydzielany jest  CO2, metan czy amoniak. Jakie jest ich zastosowanie? Na szczęście teraz coraz szersze również w tych naszych, przyziemnych sprawach: PLA stosuje się w produkcji biodegradowalnych doniczek, folii ogrodniczych, worków śmieciowych, toreb, jednorazowych kubków, sztućców i talerzy. PHB z kolei znalazło zastosowanie w opakowaniach szamponów i innych kosmetyków. TPS, czyli termoplastyczna skrobia wykorzystywana jest do opakowań jednorazowych, folii i toreb na zakupy. (www.akademiaodpadowa.pl)
Poniżej przegląd i opis oznaczeń plastików, który znalazłam na stronie www.ulicaekologiczna.pl
 Poniższy tekst i grafiki pozwoliłam sobie skopiować w całości, a TUTAJ znajdziecie wiele innych, ciekawych eko – informacji:) 
1– PET
Jest to w zasadzie jedno z najczęściej spotykanych oznaczeń. Można je znaleźć na naczyniach jednorazowego użytku oraz wielu opakowaniach, chociażby butelkach wody mineralnej. Jak donoszą naukowcy, woda przechowywana w butelkach PET zawiera nieznany jeszcze składnik o działaniu zbliżonym do estrogenów. Warto pamiętać o tym, że nigdy nie powinno używać się ponownie opakowań wykonanych z tego tworzywa.
2 – HDPE
To jeden z bezpieczniejszych plastików. Pudełka, czy opakowania z tym oznaczeniem bez przeszkód możemy powtórnie używać.
3 – PCV
PCV, czyli polichlorek winylu. Może wydzielać toksyny, jest szkodliwy dla zdrowia. W procesie spalania PCV wydzielają się dioksyny, czyli związki chemiczne będące bardziej niebezpieczne dla zdrowia nawet od cyjanku potasu. Mimo to PCV używany jest chociażby do wyrobu folii do pakowania żywności.
4 – LDPE 
Stosunkowo bezpieczny polietylen o małej gęstości, używany do produkcji wielu rodzajów opakowań do żywności. Dozwolony jest do powtórnego użytku, jednak nie jest tak bezpieczny jak tworzywa 2 i 5.
5 – PP 
Wraz z tworzywem nr 2, czyli HDPE uznawany jest za jeden z najbezpieczniejszych plastików. Często spotykany w opakowaniach żywności.
6 – PS 
Kolejne z tworzyw to polistyren, najbardziej znany jako styropian. Plastik ten wydziela toksyny i nie powinien być stosowany jako opakowanie do żywności. I choć rzadko stosowany jest do tego celu ze względu na mniejszą odporność chemiczną od polietylenu, to jednak obecny jest np. w przykrywkach do jednorazowych kubków na kawę.
7 – INNE PLASTIKI 
To kategoria, w której znajdziemy wiele bardzo niebezpiecznych dla naszego zdrowia związków, m.in. bardzo toksyczny bisfenol A.  Plastików oznaczonych tym numerem nigdy nie powinniśmy powtórnie używać. BPA to związek, który może zwiększać prawdopodobieństwo zachorowania na schizofrenię, depresję czy chorobę Alzheimera. Żywność, która miała kontakt z BPA może powodować zaburzenia układu nerwowego i hormonalnego. W żadnym wypadku nie można tego plastiku używać w kuchenkach mikrofalowych, które zwielokrotniają przenikanie BPA do żywności.”
Dużo tego i trudne:) Ale naprawdę warto spojrzeć na ten magiczny znaczek i zobaczyć w co nam zapakowano jedzenie czy zakupy, bowiem niewłaściwie zastosowane (choćby ponownie)  uwalniają  związki niekoniecznie dla nas obojętne…
Te plastiki, które odzyskujemy przetwarzane są na rzeczy zupełnie innym przeznaczeniu . W LM widziałam na przykład świetne wycieraczki – szorstkie i wytrzymałe: ich kamiennopodobna powierzchnia czyszcząca nam obuwie od spodu wykonana została właśnie z PET:)  Produkt w 100% z recyklingu! I jaki ładny:)
Fot. Leroy Merlin
To samo dotyczy starych, zużytych opon – zamiast je palić, truć siebie i innych, oddajmy je, a maszyny i specjalistyczne firmy przerobią je na trawopodobną nawierzchnię choćby placów zabaw – miękką i odporną, elastyczną i bezpieczną dla dzieciaków:) 
Fot. Internet
A czego nie przerobimy, możemy ponownie wykorzystać:) Wyszukałam kilka, naprwadę kilka tylko pomysłów na ponowne wykorzystanie niektórych śmieci i odpadów – sama jestem w szoku, bo okazuje się, że ogranicza nas tylko Nasza wyobraźnia w tym wymyślaniu, czyli właściwie NIC nas nie ogranicza:) Zdjęcia pochodzą z bloga naturalnasprawa.blox.pl – inspiracji cała masa:)
A teraz moje perełki wyszukane w drodze na Rzeszów podczas postoju na kawę w pewnym magicznym składzie staroci i rzeczy dziwnych:)
Pięknie przedstawiały się stoiska z makietami ukazującymi rekultywację jezior – spływ powierzchniowy, nieszczelne szamba, wypadki drogowe i wyciek toksycznych substancji. Na makietach bardzo przejrzyście ukazane zostało to, czego normalnie nie widać…a co bardzo szkodzi nam i innym żywym stworzeniom włączając w to rośliny:) 
Przed rekultywacją:
Po rekultywacji:
POLEKO kręciło się więc wokół śmieci, segregacji,  sprzątania, kompostowania, eko miasteczka (którego za diabła nie mogłyśmy znaleźć), ekologii w ogóle…Zdobyczne gadżety w postaci parasola w motyle ( z drewnianą rączką), eko – grę, którą rozparcelowało już Dziecię (zawłaszczyło również eko – notes z eko – długopisem i eko – kredkę z Nadleśnictwa Mrągowo:)), GIOŚ rozdawał eko – siatki (lniane!!!) za ankietę banalnie prostą, a z każdego stoiska miałam foldery i publikacje. Połknęłam już „Polskę dla Bałtyku”, gdzie między innymi jest publikacja na temat broni chemicznej zatopionej w naszym morzu, która to broń parzy nam nasze dorsze i biada temu, kto poparzonego dorsza zje…opisywane przypadki wyławiania tych skrzyń (z ta bronią!!!) i związanych z tym zatruć rybaków na kutrach przyprawiała o lekki dreszczyk zwłaszcza jak sobie wakacje przypomnę….:) Mam też foldery dotyczące energii geotermalnej, ale…to już na jakiegoś kolejnego tasiemca:)
Pochwalę się jednak, że spotkałam na Targach (i wcale nie przypadkowo) Megi z Drugiej Strony Ogrodu🙂 Obie dojechałyśmy z przygodami w koszmarnych poznańskich korkach, ale udało nam się pogadać i napić kawki i herbaty zielonej (ja kawowałam strasznie tego dnia…) Megi jest przesympatyczną osóbką z wielką wiedzą i błyskiem w oku:) I taką właśnie Ja sobie wyobrażałam. Dużo opowiadałyśmy, trochę się szwendałyśmy, było fajnie i lajtowo. Potwornie żałuję, że musiałam się z tych targów zerwać, że to wszystko w biegu, że to był środek tygodnia, że Kretowatej Strzała się zepsuła i nie dojechała, że z okazji środka tygodnia nie mogliśmy się spotkać większą ekipą i po wojażach pomknąć gdzieś w miasto na dobre…cokolwiek:) W lutym mamy w Poznaniu Gardenie. O ile koleżanki nie wszystkie eko – targami mogły być zainteresowane, o tyle kwiatkowymi to już chyba wszystkie:) I Gardenia odbywa się również w weekendy. Proponuję więc zawczasu samochody naprawić, bilety i czas zarezerwować i odliczać dni:) Dziś żegnam już Was eko – logicznie i udaje się w objęcia Morfeusza, bom zmęczona okrutnie:)
Do miłego!

26 komentarzy

  1. Och, PETy, PETy. Z nich polary, a z polarów znów PETy 🙂

  2. Bardzo bliska mi tematyka 😉 Buziaki 😉

  3. I właśnie takim odzyskiem materiałów na miarę moich możliwości bawię się w swoich pracach recyklingowych:) Pozdrawiam:)

  4. Czapki z głów dla kreatywności wszystkich , którzy dają "drugie życie " temu co ktoś już wyrzucił …

    Sama ustawa o segregacji śmieci to za mało … mimo szczerych chęci w dużym mieście segregacja śmieci wcale nie jest taka prosta i wymaga sporo samozaparcia … przed blokami nie stawia się pojemników pozwalających na dokładną segregację wszystkiego – A SZKODA ! … pod moim blokiem stanął jedynie kubeł na tzw "frakcję suchą " … mało komu chce się w małych mieszkaniach segregować dokładnie śmieci i biegać potem z nimi po całym osiedlu w poszukiwaniu odpowiedniego pojemnika …
    to co robimy – to jest dopiero mały krok w odzyskiwaniu surowców wtórnych … ale od czegoś trzeba zacząć , by mentalność społeczną zmienić …
    pozdrawiam serdecznie …

  5. U mnie kibelek….też nie przejdzie 😉
    A co do segregacji…zawsze segregowaliśmy więc u nas w domu rewolucji nie ma…
    …i też tęsknię…za tamtymi czasami…
    Pozdrawiam ciepło…

    • Teraz segregacja wymuszona, czekam tylko na oświadczenia, że w lasach faktycznie mniej śmieci. Czasy były inne, wolniejsze, bardziej rodzinne, no inne po prostu…choć ja patrzę na to z perspektywy dziecka – nie wiem jakbym się czuła będąc gospodynią i stojąc w kolejce po chleb albo papier toaletowy tak długiej jak te marketowe przed sama gwiazdką:)Ściskam cieplutko!

  6. Ech, żeby jeszcze połowa z nas, Polaków, przyjęła do wiadomości to,że jest coś takiego jak re i upcykling, że śmieci lasom uroku nie dodają i że nie tylko ustawa jest zła, ale i nasza mentalność…. Jestem jak najbardziej za promowaniem tego typu akcji, bo aż roznosi mnie w środku, gdy widzę, gdzie lądują śmieci. Sama staram się wykorzystywać/odzyskiwać jak najwięcej, choć do samozadowolenia mi daleko 😀 Często jednak myślę o tym, że dawniej radziliśmy sobie świetnie bez nadmiaru plastiku i jednorazówek. Było czyściej, prawda?
    Gazu łupkowego szukali w naszych okolicach – czy wiecie, ile hałasu robią te potworne maszyny?? Szok!
    Czekam na kompostowanie – zawsze warto czegoś więcej dowiedzieć się na ten temat (choć kompostuję od kilkunastu lat 😀 )
    Pozdrawiam cieplutko,

    • Kompostowanie u Megi będzie, ona jest specjalistką:) każdy chyba stara się jak może te śmieci segregować, ale czasem coś tam poleci nie w ten kubeł z rozpędu:) A to, że kiedyś tyle tego śmieciowego ustrojstwa nie było i człowiek też żył (szczęśliwie do tego) to prawda:) Pozdrawiam!

  7. recykling…jestem całą soba źa!!! ale prźyźnam sie ,źe jak widźe łabądki ź opon…a n ie daj jux panie Boźe kwietnik ź kibelka to mnie odrźuca….kiedys tski kwietnik widźiałam tuź prxy stole na tarasie…miałam ruchy wymiotne:((((

    • :):):)…Qrko, jakbyś po czesku nawijała:) Przepraszam przy tym wszystkich Czechów:) ale się uśmiałam… Kibel ładny nie jest, chociaż do tamtego miejsca jakoś pasuje, tam wszystko jest takie "pomysłowe".

  8. O PETach nie wiedziałam, aż mnie ciarki przeszły. Ja jeszcze pamiętam jak kiedyś robiono z opon obrzeża klombów, ale potem przyszły nowe czasy i wyśmiewano dawne pomysły. Ja uważam, że żadna segregacja nie pomoże jeśli nadal będzie się produkować takie ilości bubli. Kapcie, które się rozpadają po 3 tygodniach. Kozaki – 2 m-ce i kubeł, pralka po 2 latach (koniec gwarancji) na śmietnik. Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Im mniej bubli tym mniej śmieci, ale ktoś by mniej zarobił. A tak zarabia ten co wyprodukował, sprzedał i na końcu wywiózł na wysypisko. Gdzie podziały się zabawki na kluczyk (jak pękła sprężyna, to się naprawiało a nie wyrzucało), muszą być na baterie? Przepraszam, że tak nieskładnie ale mnie poniosło. Pozdrawiam serdecznie!

    • Ja też nie wiedziałam i tez zabroniłam dziecku lać wodę drugi raz w PETa. Co do żywotności…najstarsza świecąca żarówka wkręcona została (i ciągle świeci!!!) w …1901 roku. Niesamowite, ale prawdziwe. Inne z tych czasów zapewne się potłukły:) A ta jedna świeci. Jest więcej takich żarówek, tyle że trochę młodszych. Czytałam kiedyś o "zmowie" producentów, żeby robić rzeczy które się psuję, żeby ludzie musieli kupować nowe. Kiedy to się wydało, zapanowało ogólne oburzenie wśród innych producentów, ale wkrótce nawet oburzenie wyczuli w tym interes…inaczej odziedziczyłabym żarówki po moim pradziadku, a tak oni, moi dziadkowe, rodzice no i ja…kupujemy ciągle nowe i biznes się napędza:) Teraz masz 99% pewności, że Twój sprzęt zepsuje się zaraz po upływie gwarancji i to w świetle prawa…Wkurzające, ale prawdziwe.

  9. To niemal praca naukowa! Jestem niby pro-eko, ale wciąż czegoś nowego się dowiaduję… Ustawa śmieciowa została, jak to zwykle u nas, opracowana "na kolanie", więc nie do końca działa tak jak powinna, ale dobrze, że coś drgnęło. Ten opis oznaczeń tworzyw sztucznych muszę sobie od Ciebie ściągnąć (mogę?), żeby sobie wbić w pamięć i rodzinę pouczyć…Jak dostaję w sklepie reklamówkę to jakoś od razu widzę ją w lesie albo w brzuchu ryby… więc noszę szmacianki.. 🙂

    • Każdy się dowiaduje, ja nie wiedziałam, że PETy sa szkodliwe i nie powinno się ich ponownie napełniać i z nich pić. Przeleciałam dziś przez wszystkie flaszki w domu:) Kopiuj, to wiedza powszechnie dostępna:) Wejdź na te linki które podałam, tak są jeszcze ciekawsze rzeczy:) Pozdrawiam.

  10. Widziałam w necie super rzeczy z odpadów. Z butelek np. ścianę, butelki potraktowane jak luksfery. Łabędzie z opon też widziałam, ale to nie to. Na bazarze u mnie każdy bzdet pakują w worek foliowy. natkę do worka, czosnek ( głowka) do worka. Ja protestuję zawsze, żeby mnie tymi workami nie osaczać, ale widać ludzie tak sobie życzą, no bo co to będzie ,jak w torbie czosnek dotknie natki!!!! Ja uważam, że słusznie wprowadzono płatne reklamówki, nie zawsze mam torbę ze sobą ale staram się. Jeśli chodzi o segregację śmieci jestem za. Jest jeden tylko kłopot. Mieszkam w mieście, mam zsyp. Kuchnię takich rozmiarów, że lepiej nie mówić, ja zwyczajnie nie mam gdzie ustawiac worów ze śmieciami posegregowanymi. Liczę na jakiś dobry pomysł spółdzielni. Kiedyś pod blokiem były pojemniki na papier, szkło i plastik, ale zniknęły. Nie wiem dlaczego. Za to jak widzę w lesie wory ze śmieciami to mnie rzuca. To dopiero trza być chamem, żeby tak do lasu swój syf wyrzucać.

    • Też widziałam gdzieś te luksfery i wielką kule z butelek PET. Place zabaw recyklingowe są naprawdę świetne. Z tymi workami to rzeczywiście przesada…A śmieci w lesie drażnią chyba wszystkich …no ale nie tych, co wyrzucają.

  11. :-)))
    fajnie tak przeczytać, jak cie postrzegają:-)
    a ponieważ większość podobnie (choć trochę mnie to zaskakuje, mam się za wredną sucz), i tak też sobie wyobrażali, to może jestem autentyczna, co mi się liczy na plus:-)
    Parasolka jest przepiękna, natomiast gadżety zawłaszczyło dziecko w wieku poststudenckim;-p ołówek z żabką i temperówka przydadzą jej się w życiu, powiada.
    Wobec twojej wiedzy, obycia w temacie i pracy włożonej w wyszukanie tych wszystkich linków i fotek (ach! to już prawdziwy upcycling, ten kibel z pelargonią!!!) mnie pozostaje tylko linkowanie ciebie, opisanie wrażeń i dodanie zdjęć (mam ciebie;-))) można?

    • Megi:) Jesteś 100% natura, ja się wbiłam w obcasy żeby być wyższą i teraz kręgosłup mnie tak napierd,,nicza że mam kłopot:) Nic o kompostowaniu nie pisałam, o tych fajnych koszach do segregacji ani o bicyklach, ani o niby perlatorach i gazie łupkowym…nie chciałam wszystkiego zawłaszczać, więc spokojnie na druga część starczy! No jak "mnie masz" i nie wyszłam jak maszkaron, to dawaj:):):) Kibelek boski, Pani ma twórczą wenę i nic nie wyrzuca:) I podaje świetną kawę i pierogi!!! Pozdrawiam!

    • nibyperlator nie da się wkręcić:-((( a mówili, że jest uniwersalny. Czyli wkręcili.
      aha, faktycznie, kompostownie, gaz łupkowy… oooo, gazu nie ogarnę…

    • Zrób z nich dzwonki napowietrzne, nie wyrzucaj:) Żart oczywiście…no tak, jak coś jest do wszystkiego, to z reguły do niczego. Ale gaz masz. Łupkowy zdobyczny, fajnie pokazać, bo mi tylko mignął:)

    • Kibel rządzi;))) Nie mogę. Nie mogę. Nie mogę. U nas na wsi wycinają z opon łabędzie;)

    • Ja bym łabędzia z opony nie zrobiła:), ale widziałam tak fantastyczne place zabaw z m.in. opon, że sama bym tam pobuszowała!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*