Power wrześniowy i komórkowe oko:)

Od kilku dni biegam jak na podwójnym speedzie:) Nie wiem jakim cudem włączyłam piąty bieg, bo ostatnimi czasy zarzynałam się na dwójce. Pewnego ranka jednak obudziłam się i tak jakoś wyszło:) Może to brak upałów, może zbliżający się wielkimi krokami natłok zajęć, który mnie motywuje i wyostrza zmysły, a może po prostu mocno wypoczęłam po szpitalu:) Grunt, że działam i mam zamiar najmocniej jak się da wykorzystać wrześniowy power!
Kilka tygodni temu pisałam o pięknej porze dnia jaką jest letni świt, a dokładniej lipcowa 5 nad ranem. Promienie słoneczne padają na świat jak rzucane dyskiem, wszystko się budzi do życia. Wrzesień kocham za grzyby, za jeszcze ciepłe dni, za zapach palonych ognisk, za pieczone ziemniaki:), za przetwory pyrkoczące w wielkich garach i zapachy, które otulają przy tym dom. Za smakowite jabłka i słodkie maliny. Za ostatnie pomidorki prosto z krzaczka:) Za wrzosy i słoneczniki, za pierwsze ciepło kominkowe, za puchate swetry i długaśne szale, za czas sadzenia cebulowych:) Za kolory ogniste i żółte, dzięki którym świat płonie bez pożogi, w świętym (s)pokoju!!! 
Za światło, za promienie słoneczne, które „łapać” można niemal cały dzień, które dają nie gorsze efekty jak te z lipca, a świat wrześniowy wygląda w tych promieniach tak:

Jak zgodnie, przy jednym korytku:)

Tak, tak, zbieram nasionka:) Zielony pajączek pilnuje! Niesamowite, jakie „oko” ma moja komórka:) Zdjęcia z Krakowa nie wyszły tak ładnie, ale ćwiczę i poznaję moje małe cudo-zoom ma niezły, zdjęcia wychodzą chyba dobre:) W domu przy sztucznym świetle nie są już takie „soczyste”, gołąbki które robię ostatnio nagminnie (kapusta obrodziła) maja kolor…hmmm, jakby to powiedzieć – zgniłej zieleni:) A nie wyglądają tak „w naturze”. Więc korzystam z wrześniowego słońca i hurtowo produkuję piękne widoczki.
Pochwalę się również cudeńkiem, jakie dostałam od Połowy szanownej za zdanie egzaminu inżynierskiego:

:):):):)
Nieee, to nie pierścionek, bransoletka ani wielki bukiet kwiatów – to prawie 100 letnia misa…do mycia. Wyszperana w Starociach, misternie zdobiona miała zostać … donicą:) Ale postanowiłam, że będzie nadal służyć do mycia w letniej kuchni ogrodowej, którą „kiedyś” zbudujemy:) Brakuje tylko dzbana na wodę, ale będziemy szukać wytrwale! No tak, starocie to lubimy oboje:) Lato obfitowało w cuda-cudeńka wiekowe, o lampie krakowskiej pisałam ostatnio, z ostatniego wyjazdu w bagażniku przyjechało koło (na razie jedno), odnowieniem zajmiemy się w długie, zimowe wieczory:)

 A z rodzinnej piwnicy dostałam inne cudo, które pamiętam z dzieciństwa i wakacji u Cioci – w moim rodzinnym domu była podobna, ale na pedał – ta jest … na korbkę:) I działa!

Najbardziej w rzeczach wiekowych podoba mi się to, że mając już tyle lat nadal działają (gwarancja skończyła się już dawno temu, pokażcie mi nowoczesną maszynę, która szyłaby tak długo:)) i że oprócz tego, że są funkcjonalne, są też ŚLICZNIE wykonane!!! 
Ok, to na koniec lata zapraszam do Ptasiego Radia (jak lubię tą knajpkę!) na truskawki miksowane z kruszonym lodem, zalane szampanem i złamane nutką mięty… Ostatnie chwile lata, łapcie, póki można:)

Miłego tygodnia!

20 komentarzy

  1. Uwielbiam jesienne słońce – jego światło jest takie miękkie, przytulne, ciepłe a nie gorące, do zdjęć nadaje się świetnie, co widać na powyższych obrazkach. Wiekowy prezent piękny. A maszynę na korbkę mam też 🙂

    • Ciepła, słoneczna jesień jest piękną porą roku i miłym wytchnieniem po upalnym lecie. A maszyna szyje? Nasza ma problemy z ciągnięciem nici, ale pogrzebiemy trochę i będzie działać jak nowa! Pozdrawiam!

  2. Po pierwsze Kochana, czy ty już możesz tak, szaleć po tym szpitalu? Żadnych ograniczeń?
    Zdjęcia komórką wyszły bardzo ładne. Całe lato czekałam na fotki Twojego ogrodu! A misy o dzbany widziałam na allegro w antykach. I to całkiem sporo.
    Ja z wiekiem coraz bardziej lubię stare przedmioty. Tak sobie myślę, że chyba "antyk ciągnie do antyków" 🙂 Tylko za każdym razem, gdy mi się coś spodoba, zadaję sobie pytanie po co mi to, co ja z tym zrobię, gdzie postawię… Co ty robisz z takimi starociami jak maszyna, koło i z innymi, których masz pewnie mnóstwo?
    Pozdrawiam serdecznie.
    Magda B.

    • Madziula, jakbym miała stosować się do zaleceń lekarzy, tobym mogła wziąć się za porządki tuż przed Bożym Narodzeniem:)Komorka pochwalona, jakoś idzie, choć nie do końca wygodnie. Z tymi antykami to poniekąd racja:):):) My oboje je lubimy, i wszystkie są jakoś zagospodarowane. Mamy tez stare meble, więc się ładnie komponują. Są wykorzystywane jako ozdoby, czasami przerabiane (z nóg od maszyny i zwykłej deski wychodzi super stolik!). Już mamy kolejne cuda i nowe pomysły, zimowy czas będzie baaardzo pracowity:)
      Buziole!

  3. Tak malowniczo u Ciebie, najbardziej podoba mi się żółć: słonecznika, pomidorków, kwiatów. Jeszcze letnia ale już jesienna..
    pozdrawiam,
    M.

    • Witaj Madziu:)No tak, ta żółć nie jest wiosenna i soczysta jak u krokusów czy narcyzów na wiosnę – jest zgaszona, złamana, stłumiona-jak cała jesień. No może oprócz kolorów października: klonowe liście potrafią być wściekle żółte, dębowe głęboko bordowe, sumak zaś, jak co roku zapłonie krwistą czerwienią!Pozdrawiam serdecznie:)

  4. Jesień niestety nadciąga wielkimi krokami:) Ale na grzybki można pójść. Nasionka również zbieram i pozdrawiam cię serdecznie

  5. No to wiem, co JESZCZE można zrobić z malinami.

    • OOOOO!!! Kochana:):) Ja też wiem, tylko tych jest za mało! Ale flaszki czekają na owocki kupione, będzie malinókwka jak ta lala!!! Póki co aroniówka "naciąga":)

  6. To Ci się poszczęściło we wszystkim! W pogodzie, ogrodzie, urodzie! Misa cud piękności, ciekawam, czy uda Wam się znaleźć dla niej dzban? Koło piękne takie, jakim jest. Od niebieskiego, paradnego wozu? Z maszyn też, niestety, mam tylko nogi.

    • Dzbanka poszukamy choćby na końcu świata:) Co do koła, to i mi się podoba takie zielonkawe, ale trzeba je będzie oczyścić i zabezpieczyć, inaczej sczeźnie:) Od jakiego wozu to nie wiem, może i paradny…Pozdrawiam:)

  7. Cudne te Twoje zdjęcia widziane oczami września:))) Misa piękna też bym ją widziała w duecie z dzbanem…a maszyna…cóż ja mam tylko nogi od takiego cacuszka…

    • Ta nie ma nóg, tylko samą skrzynię:) Z nóg od innej maszyny zrobiłam stolik, co również wygląda uroczo, ale u Ciebie też taki widziałam. Wrzesień jest piękny sam w sobie:)

  8. Misa jest zachwycająca! Moja maszyna ( ponad 100 letni Singer ) też nadal sprawna. W liceum dzięki niej mogłam nieźle zarobkować, teraz już tylko od czasu do czasu, bo nie przepadam za szyciem. Czy muszę pisać, że przez te dwadzieścia parę lat wymieniłam już ze trzy maszyny elektryczne?
    Uściski
    Asia

    • Misa jest przepiękna, to prawda, co do maszyny, to miałam kiedyś Singera, ale nigdy na nim nie szyłam (nie cierpię szyć:)) A "nówki sztuki nierdzewki" kończą się wraz z upływem gwarancji – taki świat konsumpcyjny! Pozdrawiam!

  9. Gratuluję zdanego egzaminu inżynierskiego i wrzucenia Piątego Biegu :)))
    Matko gdzie tyle wygłodniałych ryb można spotkać ??? Chyba nie nad Rusałką ????!! 😉

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*