Wiosenne donice i cebule z odzysku

Wiosna się mości, gości, rozsiada choć ostatnimi dniami jakby w odwrocie była. Pogoda jak to w kwietniu – tak nam przeplata, trochę zimy i trochę lata. Jednak ogrodnicy już wyszli w teren i wietrzą ogrodowe portki i kurtki. Porządki na rabatach, w obejściach, w domach – okna na błysk, meble poodsuwane, z kątów powymiatane, dywany wytrzepane a z wielkanocnym czasem rozpoczął się też czas kwiatowego ozdabiania domów… nie znam osobiście nikogo, kto nie uległy również czarowi wiosennych kwiatów tym bardziej, że hiacynty, narcyzy, krokusy, bratki czy prymule można już kupić nawet w spożywczym.

Kupujemy więc ile się da, ozdabiamy stoły, okna, ogrody, balkony, tarasy. O ile na zewnątrz kwiaty te mają szansę powitać z nami nawet pierwszego maja, o tyle w domu po tygodniu lub dwóch „padną na płatki”:)

Czas tego „padania” zbliża się nieubłaganie, bo wielu z nas za chwilę będzie redukować świąteczne stroiki kwiatowe. Jaki jest ranking wiosennych cebulowych kompozycji na stołach i stolikach?

Szafirki i krokusy giną w domach najszybciej: 20-22 stopnie jakie panują w naszych pokojach to dla nich już właściwie lato, a im bardziej rozkwitnięte kupimy, tym szybciej się z nimi pożegnamy. Dodatkowo do sklepów trafiają w optymalnym stanie, podpędzone, nawiezione dobrze, solidnie, żeby przetrwały na chłodnych stojakach sklepowych jak najdłużej. Przywiezione do domu przeżywają szok temperaturowy, świetlny, wodny i odżywkowy mówiąc najogólniej. Swoje musza odchorować.
Narcyzy trzymają się trochę dłużej zwłaszcza jeżeli kupimy je kiedy kwiaty są jeszcze w zwartych pąkach.
Te kupowałam jeszcze w lutym, pąki miały zwarte, listki sztywne, zielone, ale zaczynały rozkwitać…jeszcze w samochodzie:) W domu po dwóch dniach miałam fioletowo – żółtą eksplozję…do końca tygodnia wyglądały jak wiecheć:)
Zeszłoroczna kompozycja wielkanocna wysadzona na rabatę zaraz po przekwitnięciu – w tym roku jak widać świetnie sobie radzi:)
Najdłużej jednak cieszą hiacynty kupione jeszcze z mocno zaciśniętymi pąkami. Nawet w takim stanie ich mięsiste, zielone liście są ozdobą kompozycji. Rozkwitają długo, często niespodzianką jest ich kolor – odcień niebieskiego, różowego, żółtego. Kiedy zakwitają, roztaczają po domu  cudowny zapach. Długa łodyżka ugina się pod ciężarem kwiatów – można ją ściąć i wstawić do wazonu. Liście jeszcze trochę nacieszą nasze oko i nie będą szpeciły kompozycji. Przychodzi jednak taki czas, że nawet hiacyntowe liście żółkną, schną i po prostu brzydko wyglądają.
Pytacie mnie często, jak ratować takie cebulki, czy można je wysadzić do ogrodu czy lepiej wyrzucić. Powinno być nam żal, czy też nie ma o co kopii kruszyć? Pytania zasadne także pod względem ekonomicznym, bo cebulka kupiona jesienią kosztuje nas nie więcej niż złotówkę (krokusy można kupić już za 30 – 50 groszy), zaś te podpędzone w doniczkach to już wydatek rzędu 2-3 złotych. Mi jest ich zwyczajnie szkoda, wiem że poświęcając im trochę  czasu i uwagi możemy w następnych latach cieszyć się kolorowymi kwiatami „z odzysku”.
Kto chce się bawić w odzyskiwanie takich cebul musi wiedzieć że:
1. Pędzone cebule i wiosenne kwiaty są słabsze niż te, które zakwitają naturalnie, spędzając zimę na rabatach. Zaburzony naturalny cykl odbija się na ich zdrowiu i żywotności. Nie znaczy to, że trzeba ją wyrzucić, bo nic z niej już nie będzie, tylko że dojście do pełnego zdrowia i wydania dorodnych kwiatów zajmie jej przynajmniej dwa kolejne sezony. Zdarzyło mi się, że hiacynt wysadzony wiosną z doniczki w następnym roku miał tylko dwa kwiaty na mięsistej łodydze:) Wyglądał komicznie, ale zostawiłam go na rabacie. W następnym wyglądał dużo lepiej. Trzeciego razu nie było, zeżarły go nornice:) Gdyby jednak nie fakt że stał się wiosennym posiłkiem, zapewne wyglądałby już normalnie, kwitnąc pełną parą.
Wysadzone w zeszłą wiosnę prosto z kompozycji kwiatowej pokojowej – walczą dzielnie, rekonwalescencja potrwa jeszcze sezon, może dwa, ale dostały drugą szansę:)
Trochę zmrożony, ale widać jak wygląda – to drugi po pędzeniu sezon w gruncie. Za rok powinno być już „normalnie”.
2. Nie należy przechowywać takich cebul do jesieni, a od razu wysadzić je do gruntu. Mimo iż wiosna to nie czas na takie prace, to jednak w gruncie, przy normalnym ich podlewaniu i nawożeniu mają o wiele większe szanse na wzmocnienie i regenerację sił.
3. Nie należy usuwać zielonych jeszcze liści – domowe cebule traktujemy tak samo jak te na zewnątrz: usuwamy tylko przekwitłe kwiaty, liście pozostawiamy, aby bez zakłóceń mogła przebiegać fotosynteza, aby cebula nabierała sił i magazynowała substancje do zimowego spoczynku i ponownego kwitnienia wiosną. Dobrym sposobem jest wysadzenie cebuli do gruntu zaraz po ścięciu kwiatów – spowolni to usychanie liści i da roślinie więcej czasu na wzmocnienie. Pomijam fakt, że oszczędzimy sobie podlewania kwiatów w doniczkach:)
4. Wysadzać można bezpośrednio do gruntu, albo do plastikowych koszy – kosz ochroni cebule nie tylko  przed nornicami, ale i przed naszymi w ogrodzie pracami: pamięć moja dobra ale krótka, nie raz podczas kopania na rabatach szpadlem lub widłami zniszczyłam posadzone luzem cebule. Te w koszu ocalały, trochę masakrowałam sam kosz:) Cebule mają jeszcze zdolność uciekania w głąb gleby – co roku rosną ciut głębiej. Kosz uniemożliwia im takie ucieczki, dodatkowo łatwo wykopać całą kolonię cebul, podzielić i wysadzić w inne miejsce. Cebul luzem można szukać niczym skarbów. I tak samo trudno je wszystkie z gleby wyłuskać:)
Pamiętajcie, że aspekt estetyczny (w naszym oczywiście mniemaniu i odczuciu) dotyczy wyłącznie ludzi – to my oceniamy wartość kwiatów po ich stanie, obfitości kwitnienia, pokroju, wielkości i kolorze. Decydujemy czy w tym roku mamy wiosnę na niebiesko, różowo czy żółto i wszystko co nie pasuje do naszej aranżacji jesteśmy w stanie potraktować jako niepotrzebne i wyrzucić. Owadom które budzą się wiosną jest wszystko jedno jak kwiat wygląda – on ma je wykarmić. Jeżeli to zrobi, nie ma znaczenia czy kwiat jest prosty czy krzywy, czy na łodyżce jest jeden czy 10 kielichów:)
A jeżeli mimo wszystko szkoda Wam czasu na użalanie się nad kilkunastoma cebulami to w sumie nie wszystko stracone: wyrzućcie jednak takie cebule na kompost, kiedy się rozłożą za sezon lub dwa  i zmienią w żyzny kompost, zasilą nasze rabaty, donice i pozwolą w pięknym stylu rozkwitnąć nowym, idealnym cebulom w precyzyjnie dobranym kolorze i pokroju).
U nas w tym roku na Wielkanoc królowały ścięte i kwitnące w wazonach gałązki mirabelki, jabłoni i derenia ozdobione mchem wygrabionym z trawnika (pozyskane z natury czy nie??? :)), gałązkami bukszpanu i małymi jajeczkami. W innych kompozycjach królowały wianki z pędów winobluszczu wymoszczone wewnątrz mchem i jajeczkami a także wygładzone przez morze kawałki drewna które przywiozłam ze Świnoujścia – 99% naturalne składniki – ten 1% to jajeczka, niestety syntetyczne:)
Chciałam Was jeszcze zaprosić do polubienia Pracowni na FB – posty na blogu jak wiecie są konkretne i przemyślane, materiały do nich zbieram długo, piszę tekst i kolekcjonuję zdjęcia. Czasami mam już gotowy tekst, ale brakuje mi dobrych zdjęć, więc czekam na ładniejszą pogodę, światło, słońce. A to trwa…:) Na FB nie mam takiego problemu, tam pokazuję tu i teraz bez względu na to czy wieje, leje czy żar z nieba spływa. Zdjęcia robię telefonem, a zamieszczenie wiadomości nie trwa dłużej niż trzy minutki:)

18 komentarzy

  1. W tym roku też w domu zrobiłam mały doniczkowy ogródek z hiacyntami i szafirkami. Niebiesko-biała kompozycja zawsze pięknie wygląda i teraz będę ratowała te cebule na ogródku. Zobaczymy co z nich będzie 🙂

    Pozdrawiam Kasia!! [tak ta Kasia od inwentaryzacji E59 ;)]

  2. Anonimowy

    Super wpis! Hiacynty tak samo dla mnie są jednymi z ulubionych kwiatów, zapcha jest faktycznie cudowny! Niesetny w zeszłym roku hiacynty zmarniały mi zupełnie 🙁 Chyba to przez nawożenie :/ niewłaściwe, rzecz jasna :/ Znalazłam taką stronę http://rosliny-ogrodowe.com.pl/nawozenie-roslin-balkonowych/ i jest tutaj kilka fajnych porad, które wykorzystałam 🙂

    Pozdrawiam Dorota 🙂

  3. Hiacynty kupuję co roku już od lutego a potem śmiało sadzę je w ogrodzie. Aktualnie kwitną wszystkie co bardzo cieszy. Dzięki za poradnik i miłego dnia życzę

  4. Z mojego doświadczenia najlepiej dają sobie radę te miniaturowe żonkile. Nawet zapomniane w doniczce, zasuszone i wymęczone po wsadzeniu na rabatę wiosną odwdzięczają się pięknymi kwiatami. I nawet ostatnie szaleństwa pogodowe im nie przeszkadzają – takie są zadowolone z tej wolności w ogrodzie 😀

    • Tak, te żółte miniaturki są najsilniejsze. I krokus. Hiacynty chyba odchorowują najdłużej. Muszę zajrzeć do Ciebie, od czasu wzniesionych rabat nie byłam:) Tyle się dzieje, człowiek na nic czasu nie ma…

  5. Madziu, bardzo pożyteczny post. W zeszłym roku "domęczyłam" i potem trzymałam do jesieni cebule z wiosennych dekoracji. Strasznie dużo zachodu i nieatrakcyjnych resztek w domu. Dobrze wiedzieć, że równie dobrze można je powysadzać na wiosnę. Na pewno tak zrobię tym razem.
    A wiesz może jak się dokładnie nazywają te kwiaty na 7 i 8 zdjęciu od góry. Kupiłam w tym roku kilka doniczek z podpędzonymi narcyzami i część okazała się żonkilami, a część wygląda właśnie tak jak twoje. Są piękne i kwitną już trzeci tydzień.
    PS. Oczywiście facebookowo polubione 🙂

  6. Nie wyrzucam nigdy żadnych cebul, wsio wtykam w Kaczorówce i choć hiacynty nornice pożerają, tak jak piszesz, to przynajmniej mam poczucie, że chciałam je ocalić. To samo robię z pierwiosnkami, raz nawet wysadziłam miniaturową różę i rosła sobie fajnie, aż pewnej zimy zmarzła. Znajomi też mi podrzucają przekwitłe wiosenne kwiatki.

  7. Dzięki za podpowiedź że sadzonki jesienią kosztują grosze. Nie zwróciłam uwagi. Muszę zakupić hurtową ilość na jesień 🙂

    • Malmys cebule kupowane luzem jesienią są dużo tańsze niż te wysadzone do doniczek, odpowiednio przechowywane i podpędzone specjalnie dla nas, klientów spragnionych kolorów i kwiatów na wiosnę:) Koszt samych cebul,doniczek, ziemi, pielęgnacji, transportu i wynagrodzenia dla ludzi którzy przy tym pracowali-płacimy my, na końcu tej kolejki. Dlatego warto samemu zabawić się w pędzenie. nawet jak nie uda się od razu, w pierwszym roku, to nabierzemy doświadczenia a później to już jak z płatka:)

  8. Ja w taki sposób oprócz narcyzów i hiacyntów wysadzam też prymulki. Kwitną 2 razy w roku. Cudne są 🙂

  9. Ja mam taką śmietnikową rabatę. wysadzam wszystkie zdechlaczki domowe i czekam. W tym roku mam dużo ładnych drobnych narcyzów i kilka hiacyntów. Dobre i to… A tulipany wyrzucone na kompost właśnie przeszły reinkarnację i rosną jak szalone…
    pozdrawiam!
    m.

    • U mnie kiedyś powyrastały na rabatach ziemniaki:) Okazało się, że to jakieś obierki, resztki starych ziemniaków z kompostu – nie przerobiony, za szybko wrzucony w obieg zrobił nam niespodziankę:) Mam sporo takich kwiatów z odzysku, naprawdę świetnie sobie radzą:) Z tulipanami nie próbowałam, kupuję jesienią, bo te wiosenne padają za szybko, ale staram się zawalczyć o każdą roślinkę.

  10. Tak pięknie 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*