TUJA za tuję czyli jak ryba psuje się od głowy:)

Szykują się nam remonty małe i duże. Jednym z tych nieco większych jest wymiana ogrodzenia frontowego – może na jesieni nam się uda, ale prace porządkowe, pomiary i chomikowanie materiałów chcemy zacząć już teraz. Pisałam kiedyś, że przedogródek składał się dawniej z rzędu tujek, trawnika, wielgachnego krzaka jałowca (nie krzewu, bo krzew zwłaszcza w ogrodzie to ma jakiś pokrój, jakieś ramy, ewentualnie swobodny pokrój – ten był KRZAKIEM, krzaczorem, co oznacza, że od kilkunastu lat nie widział sekatora…, a pokrój jego był nas wyraz swobodny) i tak samo wielgachnego krzaka bukszpanu.

Wówczas ogrodzenie było gdzieś na końcu listy remontowej, teraz w rankingu zbliża się do pierwszej trójki:) W tzw. międzyczasie nie mogłam patrzeć na ten goły trawnik i te dwa krzaki – jałowiec stracił dobrą połowę swojej masy, ale nabrał kształtu i został podsadzony barwinkiem, bukszpan stracił nieco mniej i przypomina wielkie jajo, również z barwinkiem u stóp. Pojawiła się podwyższona rabata, a na niej: brzoza brodawkowata, sosna czarna 'Fastigiata’, cis 'Wojtek’, trzmielina, tawuła japońska 'Goldflame’, modrzew szczepiony na pniu i byliny: lawenda, wrzosy, sasanki, funkie oraz kobierzec z dąbrówki rozłogowej. Wiosną kwitną krokusy, tulipany, cebulice i śniadki.
Na trawniku posadziłam również klona czerwonolistnego, a pod oknami zeszłoroczny okaz „choinki” czyli całkiem zgrabny świerk. Tak więc mimo iż nie była to rabata z jednorocznych, to jednak front domu nie był już taki łysy – wręcz przeciwnie, wzbogacił się bardzo.
Jak pięść do nosa pasował tam jednak krótki acz szeroko rozrośnięty rząd 10  wiecznie zakurzonych tujek. W zamyśle moim stary, siatkowy płot ma być zastąpiony przez drewniane ogrodzenie, tuje zaś mają zwolnić miejsce liściastym, kwitnącym krzewom i lekkim trawom. Przedogródek powinien nabrać oddechu, bowiem na trawniku rozpanoszył się mech – miejsce jest zacienione i nieprzewiewne. Żeby jednak odgrodzić się od ulicy zielenią, przed ogrodzeniem już posadziłam sumaka, derenie, wiciokrzewy i krzew pnącej róży przy furtce oraz masę bylin obsypanych wiosną i latem tysiącem wabiących pszczoły kwiatów. Takie ogrody lubię, takie polecam, do takich przekonuję każdą napotkaną osobę – czy prywatnie czy zawodowo:)
Tuje zostały zliczone, pomierzone – wykonaliśmy telefon do Urzędu, alby dowiedzieć się więcej na temat ich wycinki. Oczywiście (ku zdziwieniu męża – „Kto ci tu przyjedzie TO oglądać???”) Pani zapowiedziała, że po otrzymaniu wniosku o wycinkę przyjedzie na wizję lokalna obejrzeć nasze 5 metrów tujowego żywopłotu, zrobi zdjęcia do akt, sprawdzi czy stan zgłaszany jest zgodny z rzeczywistym oraz wyznaczy nasadzenia następcze…tu uniosłam brew w górę ze zdziwienia:)…
z tujek!!!
Do „nasadzeń następczych” wszystko było dla mnie oczywiste, jasne i przejrzyste, późniejszych zdań wysłuchiwałam z wielkim zdumieniem.
Mówię Pani, że nie po to wycinam tuje, żeby sadzić tuje. Ona że w takim razie inne iglaste. To znaczy co – świerki mam posadzić? 10 sztuk? Na 5 metrach??? Bo w ogrodzie za domem to szpilki już raczej nie wetknę:) Wdaliśmy się w jałową dyskusję o bioróżnorodności, drzewach i krzewach liściastych, kwiatach, walce z tujami w ogródkach – na nic. Im bardziej naciskaliśmy tym Urząd mocniej się betonował na tuje…zaproponowaliśmy nasadzenia na terenie gminy – odmówiono.
Opadły mi ręce do samej ziemi… trzeba będzie interweniować u kierownika chyba, samego Wójta, a jak nie do kierownika to jak Boga kocham do SKO się odwołam i do gazet napiszę jak to wszyscy chcą mieć pięknie, jak modne stanowisko miejskich i wiejskich ogrodników maści wszelakiej powołują coraz to nowsze jednostki administracyjne, jak rzędy zębatych żywopłotów żywotnikowych są wszem i wobec krytykowane przez architektów krajobrazu, ogrodników, projektantów zieleni, a tutaj w małym, ciasnym ogródku,  „na końcu świata”, przy frontowym ogrodzeniu  wizytówką właścicielki Pracowni i Hortlexu – podmiotów  propagujących bioróżnorodne ogrody – zamiast kwiatów, krzewów i falujących traw z NAKAZU urzędnika posadzony zostanie rząd żywotników zachodnich marki Smaragd:)
Najbardziej zdenerwował mnie fakt, że w zamian za cztery  owocowe drzewa które wycięłam 5 lat temu, z własnej i nieprzymuszonej woli  w ich miejsce, na pustym  niemal trawniku otoczonym tujami właśnie powstał przepiękny,  naturalny ogród z mnóstwem nowo posadzonych drzew i krzewów – czyli taka kompensacja na zapas. A tutaj taka urzędowa niespodzianka:) Ale nie damy się tak łatwo Smaragdom – będziemy walczyć!
Wiosna już nie puka do moich drzwi – dawno siedzi na tarasie przy  herbatce i ciasteczkach i nawija co tam ma w planach aż do maja:) A że i ja do milczków nie należę, to nawijamy tak razem, kwieciście, soczyście, zielono, pachnąco…ach, Wiosna!

Nad krokusami uwijają się pierwsze pszczoły. Lekko oszołomione pracowicie zbierają nektar.

Nie tylko pszczoły się obudziły – osobnika na zdjęciu powyżej wyeksmitowałam z krokusów mocno już obżartych. Wiosna widać apetyt wzmaga:) A niech będzie moja strata – mam tylko nadzieje że ten precelek tłusty w coś pięknego się wkrótce zamieni:)
Pierwsze siewy do gruntu poczynione – rzodkiewka, bób, groszek cukrowy, wysadziłam też dymkę…reszta na parapetach, których oczywiście jak co roku jest za mało. Norma. W tym roku kupiłam w Ikea prosty regalik sosnowy i postawiłam przy oknie balkonowym. Póki co mam kaskadową cieplarnię, w kwietniu przeniosę regał i wszystko co zielone na nim stoi do szklarni. Systematycznie sieję też kwiaty jednoroczne na rozsady – będzie kolorowo:)

Dom ukwiecony – wygląda, pachnie, wabi subtelnymi kolorkami:)

Ogród również nabrał rumieńców – bratki, stokrotki, narcyzy, prymule… azalie się tylko wietrzą, ale do zdjęć pozują całkiem zgrabnie:)

Pomalutku ruszyły też przygotowania do świąt Wielkiej Nocy. W tym roku przypadają 5 kwietnia, co oznacza ni mniej ni więcej, tylko to, że za 17 dni trzeba kosze z malowanymi jajami szykować:)
Uwielbiam ten czas wiosny, przebudzenia, nowego życia:) Jak wszystko wokoło wstaje z martwych – z pustej, pozornie jałowej ziemi wyłaniają się takie skarby, o których najstarsi górale nie słyszeli…
Życie się wyłania:) Tak po prostu. Pięknie jak co roku…
W ramach postnych postnych potraw miast klusek bez okrasy zajadam się warzywno owocowymi sałatkami, czasami z dodatkiem białego mięsa czy serków. Sam widok tak energetycznego obiadku poprawia mi humor. Niecierpliwie czekam, na sałaty w własnych siewów, a te coraz bardziej obiecująco się zielenią:)
Pozdrawiam słonecznie i kolorowo, wracam do zajęć równie przyjemnych co pisanie bloga:)
Świętujemy dziś zaległego Świętego Patryka!

22 komentarze

  1. Podziwiam każdego roku fenomen budzenia się do życia tego wszystkiego co na pierwszy rzut oka wydawałoby się nie będzie miało szans na życie 🙂

  2. Kto pyta ma…problemy 😉

  3. Nie mogę zrozumieć tego tujowego fenomenu w Polsce. Tuja sama w sobie nie byłaby zła, gdyby nie pojawiała się WSZĘDZIE. W naszych osiedlowych ogródkach to główne narzędzie odgradzania się od świata i sąsiadów. I strasznie smutno to wygląda jak się idzie, budynek za budynkiem, ogródek za ogródkiem i wszędzie te same, identyczne zielone ząbki.
    Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie potyczek z urzędem. Naprawdę wierzyć się nie chce. Gdzie ta ustawa jest kiedy nam w mieście drzewo za drzewem wycinają pod kolejne centra handlowe?

  4. Trochę żal mi tujek – one nie winowate, a są ratunkiem tam, gdzie NIC innego nie rośnie. Mimo żalu rozumiem jednak Wasz wq… I mam pytanie od czapy – chciałabym zrobić rabatę z trawami. Podobają mi się bardzo, te rosłe zwłaszcza. Nie wiem, jakie mają wymagania – w internecie można kręćka dostać. I co fajnie kwitnącego mogłabym posadzić w miejscu, w którym tylko do ok. 11.00 jest słońce?

  5. Coś takiego!! Mogą nakazać, co wsadzić? Bardzo jestem ciekawa, jak to się rozwiąże.
    Rozumiem, że zgoda na wycięcie drzew być musi, ale żywopłotu? Przecież to nie jest żywopłot zabytkowy, stuletni…

    • Mogą, a żywotniki to drzewa, to my tniemy je na żywopłoty. Urzędy z którymi pracuję w zamian za usunięte drzewa (z reguły w stosunki 1:1, ale mogą też dać 2:1 czy więcej:)) nakazują zasadzenia np. 20 drzew liściastych z wyłączeniem owocowych, wysokości minimum 3 metrów, średnicy pnia minimum 5 cm, z pięcioma dobrze wykształconymi pędami. Z nakazem pielęgnacji przez rok albo dwa. I nie przeskoczysz:) Żywotnik który osiągnął obwód pnia mierzony na wysokości 130 cm rzędu 8 cm ma już 10 lat i podlega zezwoleniu na wycinkę. A takie wyrośnięte żywotniki kupujemy już w marketach. Sama jestem ciekawa jak to się rozwinie.

    • Anonimowy

      Szukam odpowiedniego wpisu, nic nie mogę znaleźć, aż wpadam tutaj i zdecydowałam się napisać. Otóż też toczę batalie o żywotniki, dostałam pozwolenie na wycinke drzew ponad 20-letnich żywotników, w zamian mam wykonać nasadzenia zastępcze z 15 drzew iglastych w nawiasie mam napisane żywotnik. Pytanie jak się do tego odnieść. Czy mogę nasadzić żywotniki ale w odmianach mniejszych, jak to potraktować, nie mam w ogrodzie miejsca na sadzenie Brabantów czy Smaragdów :/ z góry dziękuję za odpowiedź 🙂

    • Anonimowy, moim zdaniem możesz. Żywotnik ma wiele odmian,jeżeli więc w zezwoleniu nie masz wskazanych nazw odmian ani odpowiednich parametrów drzew (pisałam o tym w komentarzu powyżej), to korzystaj. Prawo ma to do siebie, że musi być napisane DOSŁOWNIE. Jeżeli Pani z urzędu powie, że "myślała że wiesz" to ma problem. Dlatego urzędnicy czasami piszą pisma i w nakazach czy wyjaśnieniach traktują petenta jak delikatnie mówiąc idiotę:) Pukamy się w głowę, ale takie łopatologiczne wyjaśniania mają na celu własnie uniknięcie takich dwuznaczności i posadzenie mikrusów zamiast Smaragdów.
      PS. Wydaje mi się, że odpowiadałam już na Twoje zapytanie, tym większe moje zdziwienie, że rubryka była pusta. mam nadzieję, że zdążyłam z odpowiedzią:)

  6. Życzę powodzenia w walce z gminnymi biurokratami 🙂 Niestety większość z nich pracę dostaje przez znajomości, a nie z powodu wiedzy 🙁 Nas w zeszłym roku wysłano do powiatu, bo cztery pracownice referatu ochrony środowiska nie wiedziały co można zrobić, gdy sąsiad truje nas paląc podkłady kolejowe 🙁

    • OMG…no tak, jak u nas rżną jodły z 30 na 3 metry to nikt się nie burzy, a ja głupia się wychyliłam z tujami 🙂 to teraz mam…

  7. PS. własnie doczytałam, że w nowelizacji ustawy z 2015, zezwolenia na wycinkę nie wymagają drzewa, i krzewy do 10 lat. Życzę powodzenia w walce 🙂

    • Marta, znam ustawę bo z nią pracuję na co dzień 🙂 – nasze mają więcej niż 10 lat stąd konieczność zezwolenia. Mam w planach posadzenie krzewów w tym miejscu – mało tego, mają nam remontować drogę dojazdową i już rok temu przyklepano mój projekt nasadzeń przy tej drodze. Drzewa które wybrałam mogłyby być kompensacją za te tuje, problem w tym, że urząd chce tuję za tuję i tylko na moim podwórku:) Wiesz, ja mogę posadzić drzewka na kanalizacji na przykład, pod linią energetyczną która dynda nad moją ziemią, albo na sieci gazowej 🙂 Ale to niezgodne ze sztuką, a mimo to mam przymus – to mnie wkurza. Pozdrawiam, dam znać jak się wybroniliśmy:)

    • Ups, nie wiedziałam, że znasz tę ustawę 🙂 Czekam zatem z nieciepliwością jak wasza sprawa się potoczy, po cichu trzymam kciuki za Waszą wygraną.

  8. O matko! Ale trafiliście na skamielinę w tym Urzędzie. Powiem jedno jeśli wasz żywopłot ma mniej niż 5 lat , możecie wyciąć je na własną rękę bez wystepowania o zewolenie w Urzedzie. Polecam zapoznanie się z ustawą o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 – jest tam cały art. dotyczący wycinki drzew, co, gdzie, jak, i kiedy? Może wniecie coś do waszej sprawy 🙂 Pozdrawiam serdecznie

  9. to kupcie te tuje, najbrzydsze jakie będą, z przeceny, niech się od was tylko odwalą. wsadźcie je w ziemię w samym słońcu, nie podlewajcie niech się cholerstwo wysuszy i tyle. wizja lokalna zrobiona-tuje posadzone, a potem "o jak mi przykro, wszystkie tuje uschły…".
    albo druga opcja-kupcie te tuje, wsadźcie je i sprawdźcie dokładnie w gminie do jakiej wysokości podlegają ich "nadzorowi" i utrzymujcie ich stan poniżej ich wytycznych. co oznaczać będzie że będziecie je mogli sobie dowolnie formować a potem "ups, nie zauważyłam jej i ją wykopałam" a w to miejsce wsadziłam przepiękny krzak (tu wstawcie nazwę) 🙂
    powodzenia!

    • To nie takie proste:) Nasadzenia następcze są ściśle określane co do jakości, parametrów i wieku, poza tym musza się utrzymać przy życiu przez jakiś czas (określany w zezwoleniu i liczony w latach). Nie liczy się też wysokość tylko wiek, a nasze mają więcej niż 10 lat, do tego są wielopniowe co oznacza, że każdy pień liczy się jak osobne drzewo. Bo tuje są drzewami – to my w naszym kraju rżniemy je równo na żywopłoty i uważamy za krzaki:) Ale dzięki, jakoś przebrniemy!

  10. Współczuję tej urzędowej przeprawy… pewnie trafiłaś na przyuczonych do zawodu laików, specjalistów od administracji, ale z pewnością nie od zieleni.
    Moja koleżanka specjalistka od tej tematyki walczy w drugą stronę – odmawia gminom kompensacji w stylu rządek tujek za dorodne drzewo, które przeszkadza tu i ówdzie na terenie publicznym powodując niszczenie ogrodzenia albo inne "ogromne" szkody. Nie raz toczyła boje w SKO i sądach, bo bywają gminy uparte i darzące tuje miłością wielką niczym Puszcza Kampinowska 😉

    • Powiem szczerze, że z niejednym urzędem miałam do czynienia, z niejednym nakazem nasadzeń, ale jeszcze nigdy nie kazano sadzić tujek! I zawsze była możliwość nasadzeń na terenie gminy – a tu taka niespodzianka:)

  11. Nie wiem czy śmiać się czy płakać z tymi tujami. Przecież to nie remont zabytkowego budynku, gdzie stara belka dębowa musi być zastąpiona nową dębową. Ręce opadają przy głupocie ludzkiej. U mnie w tym roku obszar parapetów bardzo uszczuplony ze względu na trwający remont pokoju Młodego. Mój zeszłoroczny regał Ikea (pewnie taki sam jak Twój) też już został zgarnięty pod coś innego. Nie jest łatwo z tymi rozsadami, a jeszcze tyle nasion czeka! Dobrze, że za chwilę w ogrodzie już więcej będzie można. Ja od niedzieli "przeprowadzam się" do ogrodu. Jeszcze dzisiaj roślinki od Konieczki dotarły, tak więc radość wielka w sercu 🙂

    • Trzymam kciuki za remont, mam nadzieję, że się pochwalisz choć trochę:) Rozsady pomagają właściwie przy pomidorach, paprykach i kwiatach (łatwiej rabatę zaplanować niż z siewu do gruntu), A roślinek od Konieczki to nie mogę się doczekać aż pokażesz co za skarby ci przysłali:) Będziesz z nich zadowolona, mają naprawdę dobrej jakości materiał!

  12. ojejciu…a ja jeszcze nic nie robiłam w ogrodzie…no kilka podcięć jeno….a bratków tylko 10sztuk przytachałam …wstyd…ale zimno…-2 dziś rano..no i taras sprzątnęłam …ale kawki jeszcze ogrodowej nie piłam:((

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*