Wielki Projekt i czyn SPOŁECZNY w nowej odsłonie

Ciągnę ostatnio 4 duże projekty, a na dni wolne doszedł mi dodatkowy – wspaniały, bo społeczny:) Tak moi drodzy, istnieje jeszcze coś takiego jak czyn społeczny, wspaniały i bodaj jedyny pozytywny wynalazek poprzedniej epoki:) W imię tegoż czynu w zeszłym roku poznański Klub Sportowy Leśnik zrzeszający samych przednich Robin Hoodów poszukiwał pilnie środków z budżetu obywatelskiego,  ale nie znalazł, a właściwie – nie dostał. Ich plan budowy torów łuczniczych jako obiektu sportowego w sercu Sołacza okazał się niezbyt atrakcyjny dla Poznaniaków.  

Leśnik właściwie od czterech lat pomalutku buduje swoją nową siedzibę – ma plany na mapach i wizję w głowach. Ma też już pełnoprawnie teren pod nowe tory. I niestety stracił stare – AWF postawił nad Wartą tabliczkę „wstęp wzbroniony” i tak w imię ducha sportu i wzajemnej pomocy – wykurzył młodych Robinów. Oni i tak wchodzą – mają tam przecież swoje rzeczy, ale teraz już nie do końca legalnie.
Toteż na gwałt niemal jest potrzeba uprzątnięcia terenu darowanego przez Miasto, a sprzątania jest, że HO, HO!!!
Na wejściu – zielona ściana nawłoci, pokrzyw, wina i dzikiego i tego mniej…wszędobylskie liany chmielu, samosiew w ilościach masakrycznych, a między nimi dojrzałe drzewa. Nie wiedzieć czemu niektóre rosną wygięte w łuk (nomen omen!)
Stare, owocowe drzewa, na wpół suche z niebezpiecznie pourywanymi, potężnymi konarami wiszącymi na wspomnianych winach i chmielowych linkach.
Jeżynowe pola sięgające pasa skutecznie nie pozwalają zapuścić się wgłąb nieruchomości. W części wierzbowej, nieprzebytej, pojawiają się łany trzcin… a pod stopami mokre błotko:)
W krzewach dzikich róż, czarnego bzu i przybyłych nie wiadomo skąd śnieguliczek i ligustru, a także na całości terenu tony śmieci – butelki, fiolki po lekach, odpady domowe, rury, szkło, kable, gruz…pomiędzy nimi pampersy (mniemam, że pełne) i resztki z lodówki. Od czasu do czasu śmigają szczury… Komuś za daleko było do śmietnika.
Chłopcy, dziewczyny, chłopaki, młodzi i starsi mężczyźni, którzy 30  lat temu tak samo wydzierali teren nad Wartą – teraz często z córkami, synami, żonami czy siostrami przychodzą co weekend, popołudniami i wyrywają po kawałku ten teren, oswajają go na nowe potrzeby.
Uzbrojeni w piłki ręczne, sekatory i siekierki kawałek po kawałku karczują teren pod czujnym okiem (moim okiem), ci posiadający mniej krzepy składują cięte pojedyncze gałązki i byliny na wysokie pryzmy, inni jeszcze w grubaśnych rękawicach, ostrożnie zbierają pozostałości po kilkunastoletnich libacjach i traktowaniu zieleni w sercu miasta niczym darmowy śmietnik, a właściwie gratowisko.
Pracują na zmiany, jak tylko mogą i ile mogą, Nagroda będą kolejne tory zbudowane ich własnymi rękoma i możliwość ćwiczenia na nich siły woli, cierpliwości, oka i ręki.
Leśnik po raz kolejny starał się o przyznanie pomocy z Budżetu Obywatelskiego – czy ją otrzyma – nie wiem. Wiem tylko, że niezależnie od wyniku głosowania, ci pełni pasji ludzie i ich znajomi, wciągnięci w tę nierówną walkę w końcu zbudują tory i całą ich otoczkę. Ja póki co mozolnie liczę drzewa, znaczę i typuję do wycięcia. Kiedy oczyścimy teren, usiądę  nad projektem zieleni, która ma być także edukacyjną ścieżką dla mieszczuchów:)
Architekci, prawnicy,  geodeci, elektrycy i inni inżynierowie różnej maści i profesji (dawni uczniowie trenera Leszka i ich rodziny wciągnięte w spiralę czynienia dobra) wspomagają projekt jak umieją najlepiej – jedni za symboliczną opłatą „za paliwo” (tudzież na piwo, ale w sportowych kręgach się o tym nie gada:)), inni za „dziękuję” jeszcze inni za „reklamę”.
A młodzi uczą się wspólnej pracy, pomagania, samodzielnego myślenia i odpowiedzialności za powierzone zadania. Praca w małych grupach i rywalizacja (o pochwałę zaledwie -albo i  aż) przywraca mi wiarę, że pokolenie smartfonów, fejsbuka i wszędobylskiej pochwały i akceptacji swoistego, pustego lansu nie jest wcale stracone i przy dobrych wiatrach i lekkim pokierowaniu we właściwą stronę osiągnie wiele – może więcej od nas:)
Każdy pęka z dumy, że jest cząstką tego Dzieła. Ja nieskromnie również:)
Trzymajcie za nas kciuki – razem na pewno damy radę!
Możecie „lajkować”, będzie nam niezmiernie miło:)
Uściski wielkie!
PS. Ankha, raz jeszcze pozdrawiam:)
PS.2 Teren musi zostać uprzątnięty, drzewa częściowo wycięte. Grunt  wyrównany i odwodniony, z ogromnym wałem ziemnym. Doprowadzona woda, elektryczność i cała reszta o której nie ma się zwykle pojęcia że jest – ma działać i już:)
Zbudowana i wyposażona musi być siedziba klubu i miejsce do kulturalnych spotkań dla okolicznych mieszkańców. Trawa zasiana, teren ogrodzony siatką i żywopłotami. Chodniczki i parking będą również. Ścieżki dydaktyczne i tablice opisujące świat roślin i zwierząt współdzielących tory z Robinami.
Maty łucznicze  i przeniesienie całego sprzętu to przy tym „małe piwo”.
Ile czasu nam dajecie?

15 komentarzy

  1. Idziemy pomalutku, ale mozolnie, do przodu – jak lokomotywa:) Dziękujemy!

  2. …i ja jestem pod wrażeniem…
    Powodzenia życzę…:-)

  3. Taki czyn w dzisiejszych czasach robi wrażenie. Niestety idea czynów społecznych została wypaczona przez poprzedni niechlubny system. A szkoda… bo pewnie tym sposobem można by wiele zmienić wokół nas … na naszych osiedlach, placach zabaw… tymczasem umiemy tylko narzekać
    Pozdrawiam i życzę powodzenia całej Waszej pozytywnie zakręconej grupie.

    • Ależ trzeba się skrzyknąć i po prostu zrobić:) Takie akcje są widoczne właśnie na podwórkach, małych osiedlach, wspólnotach mieszkaniowych. To piękna idea – tez sądziłam, że "wymarła" dopóki nie natrafiłam na ludzi, którzy rzeczywiście działają – i działam z nimi (nie tylko z Leśnikiem:))

  4. Ondraszko- gratulacje olbrzymie, robota wspaniała. Będę za wasz plan mocno kciuki trzymać. Pozdrowienia

    • Dziękujemy pięknie! Wszyscy, a zwłaszcza dzieciaki, bo one odwalają najczarniejszą i najnudniejszą część:) Teraz podmawiają się o ognisko i ziemniaki – trzeba będzie worek pyrów i kilka zgrzewek maślanki skombinować:)

  5. Ile czasu? Jak zima będzie łaskawa to do wiosny zrobicie 🙂 Strasznie dużo tam pracy, mam nadzieję, że będzie Wam tam rąk do pracy przybywać.
    Pozdrawiam serdecznie.

  6. Trzymam kciuki za Was! Myślę, że czyn społeczny najlepiej działa w małych społecznościach gdzie większość osób się zna. W mojej miejscowości 3 lata temu mieszkańcy sami przygotowywali plac zabaw dla dzieci (tylko sprzętu nie mogli sami montować). Myślę, że to nie zaniknie.

    • Wspaniałe wieści, że nie tylko my! Widziałam już w sieci takie akcje, jak rodzice z dzieciakami wspólnie robili place zabaw na osiedlu! Też mam nadzieję, że to nie zaniknie:)

  7. Wow, to niezła rewolucja! Wspaniale, że są ludzie którym "się chce" działając w czynie społecznym. Masz rację, że ten odruch powoli zamiera. Trzymam za was kciuki, ale ile czasu Wam to zajmie nie mam najmniejszego pojęcia. 😉
    Pozdrawiam
    Ewa

    • Trzeba więcej takich akcji, ludzie się przyłączają i czują tę odpowiedzialność za wspólny cel. Później pilnują jak ktoś próbuje coś zniszczyć czy zabrać – przecież to wspólne, pracowaliśmy razem, tak się nie godzi! Uwierz mi, inaczej wygląda reakcja dzieciaków na niszczenie czegoś co dostały, co im z nieba spadło, a inaczej jak albo same za to zapłaciły, albo wspólnie wybudowały. Pozdrawiam cieplutko!

  8. No ja też pozdrawiam, pozdrawiam. Jak to nigdy nie wiadomo co (w tym wypadku "kto" oczywiście) człowieka za rogiem spotka 😉 I to jeszcze w miejscu pracy! 😀 Czyżbyście działali coś na "moim" terenie?
    Za czyn społeczny mocno trzymam kciuki. I wierzę, że na wiosnę nowe nasadzenia już będą ruszać 🙂

    • Oj działam, i to nie sama:) Pracujesz tam? Mój mąż był wielce zdziwiony, że się na ulicy poznajemy. Wiosna…bardzo chciałabym w to uwierzyć, ale mamy niestabilny grunt, więc i ole moje prace zrobimy szybko, to budowa czegokolwiek może się przedłużyć. Uściski wielkie!

    • Ja w moim Centrum EkoInfo siedzę (ale to referat urzędu obecnie) – turystyka dla wszystkich i ekologia dla dzieciaków. Jak znów będziesz to wpadnij na minutkę lub dwie – budynek nastawni PKP przy stacji Puszczykowo (zaraz na wjeździe od Poznania, rzut beretem od urzędu). Mam fajne materiały turystyczne z Wielkopolski 😉 (to takie jawne przekupstwo).
      A poznałam Cię tylko dzięki zdjęciu w kasku które dałaś niedawno 😀

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*