Czasami nachodzą ogrodnika takie dni, że musi sobie w ogrodzie coś zmienić. Dokupić, dosadzić, zbudować, przerobić… taka zmiana dekoracji w ogrodzie jest całkiem fajna, ale jak ogrodnik stawia w tych zmianach na rośliny trujące, to robi nam się już zmiana dekoracji z cyjankiem w tle 🙂 Ale po kolei…
Była wiosna, Zimna Zośka najpierw w długi majowy, potem dowaliła jeszcze deszczem i 10 stopniami w dzień, 5 w nocy, co skutecznie zahamowało ciepłolubne… strach był czy wszystko wzejdzie, strach słuszny – nie wszystko wzeszło…
Taki „froncik” ma przejść jeszcze jeden, a później… afrykańskie upały.
Tak mówią:) Po deszczach obfitych ani śladu, gleba sucha na wiór na pół szpadla. Słońce ogrzewa kwiaty, które dosłownie wybuchły kolorami: niezapominajki ze słonecznych rabat poszarzały, te z cienia jeszcze w błękitach. Króluje róż piwonii, krzewuszki dosłownie oszalały🙂
Delikatnie pachnące i wyglądające jak ulotna wróżka Dzwoneczek z Piotrusia Pana – cała w magicznym proszku:) hortensja pnąca sprawia, że dech mi zapiera jak siadam pośród tego kwiecia…zdjęcia nie oddają piękna i czaru chwili, a szkoda:)
Póki co zmieniam dekorację, ogrodowa architektura do wymiany – stare krzesła pękają, plastikowy stół dawno już służy jako ogrodowy i nawet nie silę się na okrywanie go folią. Mały stół drewniany stoi już, duży czeka na złożenie… hmm…. niedługo minie rok:) sama go nie złożę, ciężki jest pieruńsko, Kazik zaś szaleje remontowo i zawodowo… nie ma czasu na pierdoły. Póki co przy małym się mieścimy:) Kącik kawowy na tarasie też przestał funkcjonować – stare bambusowe krzesło rozeszło się i złożyło…też czeka na naprawę, albo wymianę, bo oba są za duże – budując taras nie wzięliśmy pod uwagę grubości drewnianych słupów zadaszenia i ocieplenia – razem 24 cm. O tyle za mały jest taras… kogo winić? Nie wiem, chyba po trochu wszystkim zabrakło wyobraźni:)
W ogrodzie małe przemeblowanie – lilak ustąpił miejsca złotokapowi, którego kupiliśmy sobie w prezencie z okazji „szarego dnia”:) Złotokap tak pięknie rozjaśniał pochmurne dni złocistymi kiściami kwiatów, że nie mogliśmy się oprzeć:)
Wahaliśmy się trochę, bowiem złotokap jest rośliną silnie trującą – zarówno liście, kwiaty, soki, korzenie jak i nasiona zawierają trujące alkaloidy które w większych ilościach mogą mocno zaszkodzić, a nawet doprowadzić do śmierci… jednak ja nie zamierzam jeść drzewa. Kaziu też jest już dużym chłopcem:), Wojtek za chwilę stanie w kolejce po prawdziwy dowód osobisty (ten „nieprawdziwy” dla 13 latka odebrał w zeszłym roku), koni ani królików nie mamy… więc obawy prysnęły jak mydlana bańka.
Zresztą jakbym miała pozbyć się trujących roślin to po kolei musiałyby wylecieć: naparstnice, orliki, ostróżki, konwalie, powojniki, piwonie, bluszcz, bodziszki, rącznik, parzydło leśne, lilie, łubiny, sasanki, śnieżyczki i cebulice z wodnych i nadwodnych musiałabym pozbyć się zdecydowanej większości w tym przepięknej knieci błotnej, kokoryczy, czermieni błotnej, turzyc, rukiew też jest trująca, z krzewów wyleciała by kalina koralowa, cis, czarny bez (tak, tak, surowe, nie do końca dojrzałe owoce mogą nas baaardzo mocno przeczyścić i górą i dołem)… tak więc nie dajmy się zwariować:)
Większość tych roślin zawiera trujące glikozydy i alkaloidy, które mają działanie od lekko przeczyszczających po śmiertelne. Wszystkie niebezpieczne są dla dzieci! U nich nawet rozstrój żołądka może mieć poważne konsekwencje zwłaszcza, jeżeli nie znamy przyczyny niedyspozycji (a maluch wypił na przykład wodę z wazonu po majowych konwaliach).
Dużo krzyczy się o barszczu Sosnowskiego, nikt natomiast nie ostrzega przed „kwiatkami z własnego ogródka” dostępnymi na wyciągnięcie ręki. Większość tych roślin jest oczywiście obrzydliwa w smaku, niemniej kolorowe owocowe kuleczki bzu, kaliny, ligustru czy śnieguliczki kuszą popróbowaniem, to samo kwiatki naparstnicy czy czarne nasionka rącznika z niespodzianką w postaci rycyny która już w niewielkich ilościach może nas posłać w zaświaty.
I to w męczarniach.
Panikujecie??? Nie ma powodów.
Co należy zrobić?
1. Przede wszystkim edukować siebie i swoje dzieci i to od małego. Ja wiedziałam o cisach, konwaliach i śnieguliczce. Ostrzegano mnie też przed wilczą jagodą (pokrzyk wilcza jagoda) i wawrzynkiem wilczełyko. Nigdy nie wpadło mi do głowy żeby spróbować:)
2. Pracować w rękawicach, żeby podczas zranienia i kontaktu z sokami roślinnymi nie doszło do zakażenia (rośliny te bywają trujące w całości)
3. Pilnować dzieci swoje, dzieci gości lub pociechy sąsiadów jak wpadną watahą do ogródka:):):)
4. Pamiętać, że każda Teściowa ma też dobre strony swojego charakteru:)
Mała ściąga z trujących kwiatów i owoców jest
TUTAJ, a
TUTAJ na wypadek wycieczek – o co się nie opierać, czego lepiej nawet nie wąchać:) Dowiecie się po których roślinkach dostaniecie wysypki, po których rozstroju żołądka, a po których migiem do szpitala. Na sygnale.
Zmiana dekoracji dotyczy też rabat – przekwitły tulipany, liście pożółkły i zwiędły. Zrobiło się miejsce dla rozsad i dla nasion. Pełnia kwitnienia obliczona na lipiec. Dla większości. Zobaczymy:)
Rozsady sadziłam w pochmurny dzień – tak młode roślinki łatwiej się przyjmą, będą miały lepszy start. Obficie podlane wyprostowały się następnego dnia. Tak więc psia pogoda jednak na coś się przydała…:)
Maj uważam za wyjątkowo udany.
Pozdrawiam znad wróżkowych kwiatów hortensji!!!
Kilka dni temu po spacerze z psem tknięta dziwnym przeczuciem pomieszanym z niepokojem (po prostu nogi mnie poniosły) idę sobie od furtki prosto na ogród… Pan Kracy trzyma cosik w pyszczku – takie nieforemne…ptaka trzyma. Jaskółkę. Świeży nabytek. Podchodzę ostrożnie żeby nie spłoszyć kota. Jaskółka patrzy na mnie czarnymi paciorkami przerażonych oczu.
Delikatnie wyciągam ptaka z pyszczka niezadowolonego kota – jeszcze ciepła… oddycha… lekko draśnięta pod skrzydłem – krew nie leci właściwie, pośliniona mocno.
Pan Kracy zapewne chwycił ją w locie pół sekundy przed moim przyjściem. Jaskółka patrzy nadal niepewna swego losu – nie wiadomo co gorsze, kot rozbójnik czy człowiek…odwróciłam jaskółkę grzbietem do góry, chciałam sprawdzić stan skrzydeł i…. FRUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!
Stan skrzydeł okazał się być doskonały, jak i stan całej jaskółki – poszła łukiem w chmury, byle jak najdalej, jak najwyżej…:) Kocham jaskółki, zawsze kojarzą mi się z Baśniami Andersena – tak zaczynał się zbiór baśni które czytałam pierwszy raz: jak pisarz siedział i pisał baśnie, a jaskółki latały wokoło:)
I pojawiły się ONE, lilie, królowe stawiku…
Miłego weekendu:)
Hej-ho! Czy po tym cyjanku to jeszcze ktoś tam żyw? Daj proszę znać o sobie 🙂
Żywi i nieżywi – pochłonęła nas robota i sprawy osobiste. Odezwę się, zbieram materiały od czerwca:)
Edukacja dzieciaków od maleńkiego ważna sprawa popieram z całą mocą. Dobrze, że ptaszka się udało uratować. Tak, to jest z naszymi kochanymi pupilkami, instynkt górą. Królowe stawu piękne. Miłego weekendu:)
🙂
Trzy dni kopania i inne sprawy mnie nie zrażą, ale boję się, że stawik zmieni się w brudne bajoro z zupą szczawiową i jak TO czyścić? Pompy filtracyjne i inne technologie mnie przerażają, zresztą ani prądu ani wody bieżącej tam nie doprowadzę…
Zrób stawik ze strumieniem. Czyszczenie nie jest takie złe, u mnie sporo mułu, ale okazało się, że podczas ulewy wpada mi do strumienia woda z posesji sąsiada – razem z ziemią oczywiście…nie wiem co z tym fantem zrobić – odgrodzenie się krawężnikiem i puszczenie jego wody na jego działkę (podmyje mu szopki i piwniczkę z warzywami) to zarzewie III wojny międzysąsiedzkiej…mam kłopot.
Tak u ciebie letnio i wakacyjnie się zrobiło. Stawik zdecydowanie kwalifikuje się na obiekt ogromnej zazdrości 😉 Jest przepiękny i taki romantyczny. Nic tylko jakiegoś Bogumiła Niechcica do niego wpuścić.
Strasznie długa ta lista trujących roślin. Jak tak sobie czytam, to co trzecia roślinę wypadałoby z mojego ogródka wyeksmitować. U mnie chyba najgroźniejszy jest oleander, o którego niecnych możliwościach nie wiedziałam w chwili jego zakupu i teraz żal mi się z nim rozstać.
Niechcica vel Kazimierza mam, ale nie chce wchodzić w garniturze, a w roboczych porciętach i gumiakach nie jest już tak widowiskowy i romantyczny:) Oleanra zostaw, postaw tabliczkę że nie do konsumpcji i już.
Uwielbiam czytać Twoje posty – są takie ciekawe i z przymrużeniem oka 🙂 W ogrodzie masz pięknie, hortensji zazdroszczę. Pozdrawiam 🙂
Hortensje moje najulubiensze!
Czwarty punkt o trujacych roślinach rozbawił mnie na maksa:)))) Ale poważnie to ja jestem zauroczona Twoim stawem…bajkowo to wygląda Madziu
No, nie ma w tym nic śmiesznego:):):) Dzięki!
Piękny staw i jak Ci dobrze z tym wystawianiem i zanurzaniem stóp nad brzeżkiem wody 🙂
pozdrawiam
Póki mnie coś nie użre w te stopy:)
Mamy właśnie ten problem ze Sprężynką 🙁 Pałaszuje wszystko co znajdzie w ogródku. Oczywiście najczęściej czai się na truskawki/maliny/poziomki, ale kto wie czy nie głabnie owoców konwalii, albo golterii :/ Niestety edukacja nic nie daje, nie słucha się paskuda w ogóle ;(((
Co do kotów i ptaków to właśnie ten sam temat przerabiam. Płakać mi się chce jak widzę moje kocury ze zwierzątkami w pysku. Ostatnio pożarły jednego z wróbli, który uwił sobie gniazdko pod naszym dachem ;((( Okropność, chyba właśnie z tego powodu nowych kociambrów nie zamierzam mieć.
Problem braku porządnych sprzętów ogrodowych też mi jest znany. Nasze są wszystkie z odzysku tak więc właśnie obserwujemy ich dogorywanie :/
Pozdrawiam serdecznie i życzę sympatycznego leniuszkowania przy stawie
P.S. Pięknie prezentuje się Twój ogród. Proszę o więcej zdjęć w całości ogródka, żebyśmy mogły wyobrazić sobie jak wypoczywasz :)))
Dzięki:) Wypoczywam najczęściej zgięta wpół:) więc ciężko z takiej pozycji fotki strzelać!
U mnie Młody, mimo że 4-letni też do oszołomów 😉 nie należy i dobrze wie, czego w ogrodzie tykać nie wolno. A dzisiaj taki piękny dzień, a ja do pracy muszę zamiast do ogrodu 🙁 I tak dobrze, że delegację wysępiłam do Botanicznego na WLKP Dni Ochrony Środowiska. Zawsze to jakaś odmiana i wśród roślin 😉
No i szczęście, chować pod kloszem nie ma co:)
Ależ masz bajkowy klimat w ogrodzie:-) Stawik mnie zauroczył!
Pozdrawiam!
Przy sprzątaniu nie jest już taki uroczy, ale l
ilie wynagradzają wszystko…
Ale pięknie u ciebie! Krzewuszka jest niesamowita, a ten złotokap imponujący! Nie wiedziałam, że aż tyle roślin jest trujących, o niektorych wiedziałam ale o wielu nie. Fajnie, że się udało uratować jaskółkę! Pozdrawiam
Krzewuszki szaleją a jaskółkę się udało, mam nadzieję że przeżyje. Poprzednia, potrącona przez samochód żyła tylko kilka godzin:( Ta był chyba rekompensatą…Buziole!
Już raz wiozłam do szpitala dziecko sąsiadki, które najadło się owoców ligustru. Na szczęście szybko się sąsiadka zorientowała i nie zbagatelizowała. Skończyło się płukaniem żołądka i kilkudniowym pobytem w szpitalu – mała miała szczęście, trochę jej tego wypłukali.
Kurna, ja chcę stawik!
No cóż, ciekawość dzieci nie zna granic…ja pozwalam skubać z krzaczka tylko to co w wygrodzonym warzywniku i owocniku rośnie a o trujących mówię jak oprowadzam dzieci po ogródku. Ciekawie i "strasznie", żeby nastraszyć, bo do większości tylko to przemawia:) Stawik…Hana, dwa – trzy dni kopania (albo kopareczka jak większy), trochę zachodu przy wykładaniu dywanami i folią, a później sama radość obsadzania:) I masz, swoje własne bajoro:)
No niby wiem, ale ciągle jest do zrobienia coś ważniejszego:(
Ależ Ci zazdroszcze tego ogrodu! Ostatnie zdjęcie genialne! Rozmarzylam się 🙂
Hehe, próbowałam zamoczyć, ale nie dałam rady:):):) Woda lodowata!!!
Niedawno we wrocławskim ogrodzie botanicznym odkryłam pnącą hortensję . Kilkunastometrowe pnącze opiera sie na okazałaj sosnie .Rosnie w takim miejscu ,że do tej pory nie zwróciłam na nią uwagi .
Kiedyś bardzo dawno temu był serial w którym negatywna bohaterka truła ludzi tortem przyprawionym złotokapem . Bardzo mi się podoba ten bardzo dekoracyjny krzew .
Pieknie nad ta twoją wodą 🙂
Ja widziałam taką hortensje na zdjęciu w jakimś albumie ogrodniczym – zasadziłam u siebie i …chyba ze trzy albo cztery lata czekałam na kwiaty…efekt wynagrodził czekanie:) Mam nadzieję, że z roku na rok kwiatów będzie więcej. Co do roślin, to sama byłam zdziwiona ile tej trucizny wokoło rośnie. Z większości tych roślin wyrabia się lekarstwa – w nadmiarze jednak albo podczas złego przyrządzania można sobie biedy napytać:) Woda jest moją dumą, na spółkę z warzywnikiem:) Dziękuję!